Poprzedni post związany z rekrutacją był w dość pesymistycznym tonie, dziś coś całkiem przeciwnego :)
Jak to lista rankingowa potrafi poprawić człowiekowi humor, nawet jeśli wcale nie widnieje na niej "kandydat zakwalifikowany" przy jego nazwisku.
Po pierwsze, nie spodziewałam się listy już dziś. Kandydaci mieli do wczoraj czas na składanie dokumentów, a w poprzednich turach Komisja potrzebowała po tym 2 dni. Tym razem uwinęli się szybciej i lista została udostępniona już dzień po. Po drugie nie spodziewałam się takiego spadku progu.
W poprzedniej turze przyjęli 110 osób w zapasie, a mimo tego kolejny próg poleciał aż o 2 punkty, znacznie poprawiając mi humor, bo oznacza to, że od zostania studentkę lekarskiego dzieli mnie 1 punkt.
Jeszcze nie mogę skakać z radości, ale mamy dopiero początek sierpnia. Rekrutacja będzie trwała jeszcze co najmniej do końca września, więc jest prawie pewne, że progi spadną co najmniej o ten 1, potrzebny mi punkt :D Czyli chyba jednak nici z całorocznych, przymusowych wakacji. No dobra, nie miałabym wakacji, poszłabym na pół roku do pracy, a później wróciła do domu uczyć się do poprawiania matury. Wizja kolejnej matury nie podoba mi się ani trochę, więc całe szczęście, że raczej mnie ten wątpliwy zaszczyt ominie :D
Wciąż nie pozostaje mi nic innego jak cierpliwie czekać, ale teraz już jakoś tak lżej :)
Jeśli uda mi się dostać już pod koniec sierpnia to będę podwójnie szczęśliwa. Nie dość, że będę miała z głowy stres, to będę również mogła spokojnie poszukać mieszkania w nowym mieście, ogarnąć przeprowadzkę i całe zamieszanie z tym związane.
Nadal nie wiem co z drugą uczelnią, na którą czekam. Niby bardziej chciałam się tam dostać, ale zaczynam mieć coraz więcej wątpliwości. Mogę czekać na nią do końca września, mając zapewnione miejsce gdzie indziej, ale wtedy z organizacją życia w nowym mieście będę musiała czekać do ostatniej chwili. Poza tym, ani o jednej, ani o drugiej nie mam tak naprawę bladego pojęcia. Obydwie "znam" z opinii studentów w internecie. Obydwie są porównywalnie daleko od domu, obydwie na podobnym poziomie (jak zresztą wszystkie w Polsce, po prostu niektóre mają do tego "renomę"), więc może po prostu pójdę tam, gdzie dostanę się wcześniej. Zwłaszcza, że i tak rozważam przeniesienie się do rodzinnego miasta po pierwszym roku, ale to jeszcze większy znak zapytania niż same studia, więc nie wybiegam myślami aż tak daleko w przyszłość.
Dziś pójdę spać z optymistycznymi myślami, miejmy nadzieję, że po kolejnej liście żaden optymizm nie będzie już potrzebny i zostanie rozmyślanie i planowanie życia w nowym mieście :)
Jak to lista rankingowa potrafi poprawić człowiekowi humor, nawet jeśli wcale nie widnieje na niej "kandydat zakwalifikowany" przy jego nazwisku.
Po pierwsze, nie spodziewałam się listy już dziś. Kandydaci mieli do wczoraj czas na składanie dokumentów, a w poprzednich turach Komisja potrzebowała po tym 2 dni. Tym razem uwinęli się szybciej i lista została udostępniona już dzień po. Po drugie nie spodziewałam się takiego spadku progu.
W poprzedniej turze przyjęli 110 osób w zapasie, a mimo tego kolejny próg poleciał aż o 2 punkty, znacznie poprawiając mi humor, bo oznacza to, że od zostania studentkę lekarskiego dzieli mnie 1 punkt.
Jeszcze nie mogę skakać z radości, ale mamy dopiero początek sierpnia. Rekrutacja będzie trwała jeszcze co najmniej do końca września, więc jest prawie pewne, że progi spadną co najmniej o ten 1, potrzebny mi punkt :D Czyli chyba jednak nici z całorocznych, przymusowych wakacji. No dobra, nie miałabym wakacji, poszłabym na pół roku do pracy, a później wróciła do domu uczyć się do poprawiania matury. Wizja kolejnej matury nie podoba mi się ani trochę, więc całe szczęście, że raczej mnie ten wątpliwy zaszczyt ominie :D
Wciąż nie pozostaje mi nic innego jak cierpliwie czekać, ale teraz już jakoś tak lżej :)
Jeśli uda mi się dostać już pod koniec sierpnia to będę podwójnie szczęśliwa. Nie dość, że będę miała z głowy stres, to będę również mogła spokojnie poszukać mieszkania w nowym mieście, ogarnąć przeprowadzkę i całe zamieszanie z tym związane.
Nadal nie wiem co z drugą uczelnią, na którą czekam. Niby bardziej chciałam się tam dostać, ale zaczynam mieć coraz więcej wątpliwości. Mogę czekać na nią do końca września, mając zapewnione miejsce gdzie indziej, ale wtedy z organizacją życia w nowym mieście będę musiała czekać do ostatniej chwili. Poza tym, ani o jednej, ani o drugiej nie mam tak naprawę bladego pojęcia. Obydwie "znam" z opinii studentów w internecie. Obydwie są porównywalnie daleko od domu, obydwie na podobnym poziomie (jak zresztą wszystkie w Polsce, po prostu niektóre mają do tego "renomę"), więc może po prostu pójdę tam, gdzie dostanę się wcześniej. Zwłaszcza, że i tak rozważam przeniesienie się do rodzinnego miasta po pierwszym roku, ale to jeszcze większy znak zapytania niż same studia, więc nie wybiegam myślami aż tak daleko w przyszłość.
Dziś pójdę spać z optymistycznymi myślami, miejmy nadzieję, że po kolejnej liście żaden optymizm nie będzie już potrzebny i zostanie rozmyślanie i planowanie życia w nowym mieście :)
na którą uczelnie czekasz? :)
ReplyDeletePunkt dzieli mnie od PUM i chyba ostatecznie tam pójdę, albo będę czekać na CM UMK, nie podjęłam jeszcze decyzji.
ReplyDeleteA Ty gdzie studiujesz?
na wojleku w Łodzi :) Zapraszam do nas :D ale PUM ludzie sobie chwalą też ze względu na atmosferę, także myślę, że dobrze wybierzesz :D
ReplyDeleteNiestety zrobiłam głupotę i nie złożyłam na wojlek, naprzeklinałam się o to przy poprzedniej liście, bo już bym się dostała i miała stres z głowy...
ReplyDeleteNa szczęście PUM już blisko :)