Dziś zacznę od narzekania. Komunikacja miejska zawsze jest ku temu dobrym powodem, ale ostatnimi czasy, w moim mieście postanowili chyba jeszcze zwiększyć pasażerom dyskomfort podróży i utrudnić życie... Wprowadzone zostało cudo zwane kartą aglomeracyjną. Sam pomysł nie jest zły, założenie było takie żeby można było jeździć taniej, korzystając z funkcjonującego już od dawna, m.in. w Londynie, systemu "pay and go", czyli płacimy tylko za tyle przystanków ile przejdziemy. Plan fajny, stawki chyba nawet korzystne, no ale... Organizacja wprowadzania zmian beznadziejna... czytniki nie działają, serwery strony, na której można sprawdzić stan dostępnych środków i je doładować, wiecznie przeciążone, a w punktach stacjonarnych ogromne kolejki. Tak więc w ramach nowego systemu, sprzyjającego "oszczędzaniu" wyszło na to, że musiałam kupić 40min bilet, żeby móc przejechać znacznie krótszą trasę, bo usunięto bilety 15min... Jestem ciekawa jak ma się sprawa komunikacji miejskie
"Whatever the mind of man can conceive and believe, it can achieve." - Napoleon Hill