Skip to main content

Posts

Showing posts from March, 2016

Czasem warto czegoś nie zdać :)

Nadmierna wiara we własne możliwości czy może niepoprawny optymizm? Pewnie po trochu z obydwu. Dodajmy do tego odrobinę "jakoś to będzie", szczyptę "carpe diem" i przepis na moje aktualne podejście do studiów gotowy :D Pewnie niektórych wykończyłby stres, ale dla mnie to żaden problem, nie ma za to nic gorszego niż nuda i mało ciekawe życie. Tegoroczna przerwa Wielkanocna była dla mnie nietypowa, ponieważ spędziłam ją za granicą na konferencji dotyczącej rówieśniczej edukacji seksualnej. Tematyka ta jest dla mnie bliska ze względu na moją lokalną działalność w IFMSA. Nie mogłam sobie wymarzyć wspanialszego wyjazdu. Nauczyłam się wielu nowych, ciekawych rzeczy, poznałam mnóstwo fantastycznych studentów medycyny i kierunków pokrewnych, z całej Europy, przetańczyłam kilka nocy z rzędu, podszlifowałam swój angielski, spróbowałam nieznane mi, narodowe potrawy z różnych krajów na National Food and Drinking Party, wzięłam udział w różnych warsztatach i choć wróciłam wyko

O wyjazdach i o tym jak studia czasami ograniczają...

Dzisiaj rano wróciłam z rewelacyjnych warsztatów IFMSA, które odbywały się na drugim końcu Polski, ale zdecydowanie były warte tych długich godzin podróży. Zarówno część edukacyjna jak i integracyjna. Czasami, gdy opowiadam o wyjazdach z ramienia naszego Stowarzyszenia, niektórzy mogą odnieść wrażenie, że to nic innego jak kosztowniejsza wersja imprezowego weekendu, ale to wcale tak nie jest. Jasne, już pierwszej nocy bawiliśmy się do rana, ale to nie znaczy, że w sobotę odsypialiśmy do 12. Wręcz przeciwnie, o 7:30 byliśmy na śniadaniu, a o 8:30 szliśmy na warsztaty, które z przerwą obiadową, trwały aż do 18. Część organizacyjna, na której omawialiśmy bieżące i przyszłe projekty naszego programu, była prowadzona przez członków naszej organizacji, ale większą część dnia spędziliśmy na zajęciach prowadzonych przez osoby z zewnątrz. Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, z pogranicza medycyny i prawa, a przy tym, ani przez moment nie czułam znudzenia czy zmęczenia, mimo nieprzespanej nocy.

Eat. Sleep. Study. Exercise. Repeat.

Jedzenie, nauka, siłownia, sen i tak w kółko. Tak mniej więcej mijają mi ostatnie dni, a raczej tygodnie. Oczywiście nie zrezygnowałam całkowicie z moich seriali, ale musiałam uzbroić się w trochę cierpliwości i zacząć oglądać je wtedy kiedy faktycznie mam czas, a nie jak tylko mnie najdzie ochota. Z imprezami niby miało być gorzej niż w pierwszym semestrze, bo znajomi jacyś tacy mniej chętni na tańce do 4 rano, ale okazje do świętowania i tak raz w tygodniu się znajdują. Juz myślałam, że ten tydzień będzie wyjątkiem, ale wczoraj, w ostatniej chwili (już stałam pod prysznicem, układając w głowie plan leniwego wieczoru przed komputerem) sąsiadka wyciągnęła mnie na imprezę, więc trening nóg aka. tańce do rana, zaliczone :D Zabawa w grafika zamiast nauki :P Z bardziej naukowych przemyśleń, odkryłam jakie to dziwne uczucie pisać wejściówki z biochemii, faktycznie na nie umiejąc :P Oczywiście ma to niewielkie przełożenie na oceny, bo przy 5 pytaniach wystarczy nie wiedzieć 1 szczegó