Skip to main content

House MD

Jak tu nie kochać wakacji, 4 nad ranem, a ja z czystym sumieniem mogę siedzieć i oglądać seriale, wiedząc, że i tak się wyśpię.
Uwielbiam seriale, wolę je od filmów. Wszystko zaczęło się 6lat temu, od House'a.
Mimo moich odwiecznych medycznych planów, wcale nie zaczęłam go oglądać "bo medyczny". Leciał w tv, okazał się genialny i wciągający, no i się zaczęło :D Najpierw nadrabianie istniejących sezonów, później nocne oglądanie na żywo, mimo słabej znajomości angielskiego i zajęć na 8 następnego dnia. Generalnie długie godziny "zmarnowane" przed komputerem.
Byłam całkowicie zakręcona na punkcie tego serialu ;)
Dziś wspominam to wszystko z dużym sentymentem. Poznałam wielu fajnych ludzi, z którymi mam kontakt do dziś, polskie napisy stopniowo stawały się dla mnie coraz mniej potrzebne do rozumienia serialu, a przy tym poduczyłam się paru mądrych medycznych nazw.
Do końca serialu nie dotrwałam (gdyby ktoś mi te 6 lat temu powiedział, że nie dam rady, uznałbym, że naprawdę nie ma pojęcia z kim rozmawia), przeciągnęli, nie potrafili poprowadzić wielu wątków, poddałam się i przestałam oglądać. W "międzyczasie", znalazłam sobie inne seriale, więc nie było źle.
Jednak jakoś tak wyszło, że nigdy więcej nie zabrałam się za nic stricte medycznego.
Nie pamiętam już nawet jak dawno pożegnałam się z Housem (2,5 roku temu?), ale kilka dni temu trafiłam w tv na odcinek 2 sezonu. Momentalnie przypomniał mi on za co kochałam ten serial. Genialne postacie, odpowiednia dawka humoru, ciekawe przypadki :)
Tak więc postanowiłam zrobić rewatch :D 1 sezon za mną, połowa drugiego również :D
Z moich spostrzeżeń, po pierwsze, nie ma to jak oglądanie w oryginale. Zrobiłam się zbyt leniwa na czytanie napisów w trakcie odcinka i całe szczęście, choć po takiej przerwie mam czasem problem ze zrozumieniem niektórych medycznych terminów, ale od czego mamy internet. Po drugie, przez te kilka lat i mnóstwo innych seriali, udało mi się zapomnieć wiele zabawnych scen i dialogów, można by zrobić odrębny serial, komedię, pt.: "House i dyżury w klinice" xD. I po trzecie, faktycznie uparcie defibrylują asystolie xD Blogi medyczne i kilka "medycznych" książek, a człowiek zaraz zaczyna dostrzegać takie rzeczy, dobrze, że za rewatch wzięłam się przed studiami, póki moja wiedza medyczna jest tak na prawdę prawie żadna :D






Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się