Skip to main content

Posts

Showing posts from February, 2016

Czy oni poszaleli z tą nauką?! Co ja, medycynę studiuję? :P

Nowy semestr trwa od niecałych 2 tygodni, a ja już teraz, bez wahania, mogę powiedzieć jedno, skończyły się dobre czasy lenistwa. Codziennie odcinek serialu, impreza co czwartek, a czasem i w piątek? Nie w tym semestrze. Ostatnie 1,5 roku mieliśmy naprawdę sympatyczny plan zajęć i niewiele nauki. Anatomia na pierwszym roku? Jasne, wiedzy mnóstwo, ale prowadzący wymagał jej tylko na kolokwiach, więc zajęcia były bezstresowe. Histologia? Niby co tydzień wejściówka, ale mi wystarczało przeczytanie Zabla i uważanie w trakcie seminariów. Do tego trochę szczęścia na kolokwiach i nawet na zwolnienie z egzaminu udało się załapać, rzutem na taśmę, ale zawsze. O pozostałych przedmiotach nie ma nawet co wspominać, bo wymagały symbolicznej ilości nauki. Idąc na drugi rok spodziewałam się, że nie będzie już tak kolorowo, ale szybko się okazało, że asystent z fizjologii trafił się tak samo niewymagający jak z anatomii, na patomorfologii są sami cudowni prowadzący (chociaż z tego przedmiotu aż żal s

Najnudniejsze praktyki świata bez narzekania.

Podobnie jak w późniejszej pracy lekarza, tak i w trakcie studiów, nie może być zawsze ciekawie. Z tą myślą rozpoczęłam moje tegoroczne praktyki (postanowiłam wykorzystać 3 tygodniowe ferie i zrealizować 2/3, które trzeba odbyć w poradni lekarza rodzinnego, żeby wydłużyć sobie letnie wakacje. Już i tak są one okrojone przez sesję, trwającą aż do 12 lipca). Co mogę powiedzieć po tych 2 tygodniach? Było dokładnie tak jak się spodziewałam. Dużo zakatarzonych, kaszlących ludzi, z mniej lub bardziej czerwonymi gardłami, 5-10min na pacjenta, przewrażliwieni rodzice, ryczące dzieci, no bajka... Na szczęście, dzięki temu, że chodziłam na praktyki do mojej "osobistej" lekarki, która zna mnie prawie od urodzenia i jest niesamowicie miłą i ciepłą osobą, z ogromną cierpliwością do dzieci [i przede wszystkim rodziców, za co podziwiam najbardziej], całe 2 tygodnie upłynęły w sympatycznej atmosferze. Doktor B. od początku wiedziała, że nie są to dla mnie praktyki marzeń i starała się zaint