Skip to main content

Posts

Showing posts from September, 2015

Czas wrócić na studia.

Właśnie dobiega końca pierwszy dzień zajęć w nowym roku akademickim.  No dobra, w teorii, bo w praktyce to jeszcze na żadne nie dotarłam. Według planu miałam mięć dzisiaj tylko wf, ale od początku wiedziałam, że podobnie jak w ubiegłym roku, nie będę na niego chodzić, bo nie przepadam za taką "szkolną" formą zajęć. Zamiast tego pewnie zdecyduję się na siatkówkę lub koszykówkę, no i postaram się wrócić na szermierkę, jeśli będzie taka możliwość. Obudziłam się późno, w końcu trzeba było wykorzystać ostatnią noc wakacji na wyspanie się. Gdy sprawdziłam powiadomienia na telefonie, okazało się, że ktoś przeszedł się do Pracowni Języków Obcych i zastał tam wywieszony plan zajęć z podziałem na poszczególne grup. Nie wiem kto wpadł na pomysł, żeby zamiast jak co roku zamieścić informację w internecie, przypiąć ją tylko na tablicę ogłoszeń, ale nie była to zbyt przemyślana decyzja. Gdyby nie to, że ktoś miał po drodze i wszedł sprawdzić, to cały rok uznałby brak planu za jasny prz

Praktyki - dzień dodatkowy

Zgodnie z tym co obiecałam wczoraj doktorowi, przyjechałam dzisiaj na 15 do szpitala. To takie świetne uczucie jak wszyscy w koło mówią do Ciebie "pani doktor". Nie tylko pacjenci, ale pielęgniarki na bloku i przede wszystkim lekarze. Ja wszystkim zawsze mówię, że jestem jeszcze studentką, w dodatku dopiero po pierwszym roku, ale to nic nie zmienia. Dziś w ogóle czułam się zupełnie jak członek zespołu. Przyjechałam jak do siebie, jako że spędziłam już trochę czasu w tym szpitalu i wiem co gdzie, jaki kod do wejścia na blok itd.. Przebrałam się do zabiegu, razem z ortopedą i drugą lekarką pomogłam przenieść pacjenta z łóżka na stół operacyjny, po czym we trójkę poszliśmy umyć ręce do zabiegu  i tak sobie staliśmy, rozmawiając jak dobrzy znajomi :) Operacja była długa, najdłuższa w jakiej uczestniczyłam, bo ok 3 godzinna. Muszę przyznać, że pod koniec czułam już zmęczenie i brak tlenu na sali operacyjnej. Nie byłam w tym sama, bo lekarka, dodatkowo zmęczona po dyżurze, mus

Praktyki - dzień XV

Dziś od rana się nie nudziłam, ale o 12:40, już mogłabym iść do domu, gdyby nie to, że najbliższy pociąg był za 8 min i bym nie zdążyła, a kolejny był dopiero za 2 godziny. Oprócz tego najadłam się całej masy słodkiego. Najpierw ja postawiłam poczęstunek, bo to ostatni dzień praktyk i chciałam podziękować pielęgniarkom za tak miłe przyjęcie i cierpliwość do mojego uciekania na blok przy każdej okazji. Później postawiłam symboliczne słodkie na bloku, a jedna z pielęgniarek przyniosła pyszne drożdżówki. Jakby tego było mało, po powrocie na oddział okazało się, że stoi kolejne słodkie, pyszny sernik i jakieś czekoladki. Jeśli chodzi o operacje to na bloku dziś wszystkiego po trochu. Obejrzałam kolejną cholecystę, ćwiczyłam samodzielne intubowanie (nie całkiem mi się udało, ale byłam blisko), a na zakończenie asystowałam przy operacji ortopedycznej. Był ten sam ortopeda co ostatnio i jak zobaczył, że jestem na sali to stwierdził, że bardzo dobrze, przydam się. Mój ulubiony anestezjol

Praktyki - dzień XIV

Jak pusto na oddziale... W sumie to dobrze dla ludzi, którzy nie muszą przebywać w szpitalu, ale dla mnie oznaczało to nudę. Połowa łóżek wolna, a prawie wszystkie kolonoskopie i gastroskopie są teraz odsyłane na drugi oddział, więc nawet nie ma komu wenflonów zakładać. No to co miałam robić, jak zwykle poszłam na blok :) Na początek laparoskopowa operacja uwięźniętej, nawracającej przepukliny, z wszyciem siatki wzmacniającej powłoki brzuszne, później splenektomia. Jak się okazuje, najbardziej znienawidzony zabieg Szefa. W sumie to trudno się dziwić, śledziona to bardzo kruchy narząd i łatwo o jej uszkodzenie, np. disektorem. Dziś też nie obyło się bez problemów, bo śledziona powiększona, trudny dostęp, problem ze sprzętem i w pewnym momencie krew zaczęła utrudniać widoczność, a do tego okazało się, że narząd jest mocno przymocowany otrzewną do przepony. Skończyło się otwarciem jamy brzusznej i dokończeniem operacji w sposób tradycyjny. Wtedy już poszło szybko, ale wiązanki przekl

Praktyki - dzień XII i XIII

Dzień XII Dziś cały dzień polegał na próbie niezaśnięcia. Winna i nuda na oddziale i przede wszystkim fakt, że byłam na nogach od 5:15 dnia poprzedniego. Tak to jest jak chce się imprezować w tygodniu pracy :P Pojechałam do szpitala prosto z imprezy, zahaczając o dom tylko w celu wzięcia prysznica. Na blok operacyjny nawet nie szłam, bo były tylko 2 zabiegi od rana i nic więcej. Cicho, spokojnie i baaaardzo sennie. Dzień XIII Dziś prawie cały dzień na bloku <3 Od rana cholecysta, później pobranie wycinka powiększony węzłów chłonnych, z podejrzeniem chłoniaka, następnie przepuklina pępkowa, resekcja części jelita z podejrzeniem nawrotu nowotworu, a jeszcze później cesarka. Był mój ulubiony anestezjolog i postanowił mnie dzisiaj uczyć <3 W związku z tym uczestniczyłam w intubowaniu. Stwierdził, jak gdyby nigdy nic, że mam zaintubować pacjenta, a ja przecież w życiu tego nie robiłam. No to stwierdził, że za pierwszym razem mi pokaże, a później będę robić, ale ostatecznie

I rok w pigułce - część II

Zgodnie z obietnicą, ciąg dalszy podsumowania pierwszego roku zmagań. Dwa najobszerniejsze przedmioty już opisałam w poprzednim poście, o pozostałych, a raczej moim podejściu do nich, aż wstyd pisać, bo mogę je wszystkie podsumować mniej więcej tak: "nie ucz się, chodź na zajęcia, chyba, że masz pretekst, żeby nie iść to korzystaj, przypomnij sobie o przedmiocie dzień przed kolokwium/zaliczeniem, i tak wszystko zdasz". Trochę uogólniłam, ale najprościej mówiąc tak to wygląda. Moja uczelnia ma na szczęście dobrze poustawiane priorytety, przynajmniej na pierwszym roku, nie wiem jak dalej. Nie trzeba się za bardzo martwić niczym, co nie kończy się egzaminem, a tak naprawdę to niczym, co nie jest anatomią i histologią. To oczywiście nie znaczy, że zupełnie nic się nie uczyłam z pozostałych przedmiotów, ale to może opiszę po kolei. BIOLOGIA MOLEKULARNA Na początek muszę podkreślić jedną rzecz, jest to naprawdę ciekawa i bardzo przyszłościowa dziedzina nauki . W dodatku moj

Praktyki - dzień XI

Czas wrócić na praktyki. Planowałam zrobić to w zeszłym tygodniu, ale problemy z kostką spowodowały, że byłabym mało użyteczna na oddziale. Na szczęście teraz już wszystko w porządku, więc mogłam wrócić do pracy. Przestawienie się na poranne wstawanie nie było łatwe, czego dowodem była przebieżka na pociąg... za późno wstałam, za późno wyszłam z domu, ale zdążyłam :) W szpitalu w pierwszym momencie mnie nie poznali. Nie było mnie 3 tygodnie, plus inny kolor włosów, które dodatkowo, pierwszy raz, nie były spięte w kok. Na oddziale spokojnie, bo z powrotem otworzono drugi oddział chirurgii (w czasie wakacji jest czynny tylko jeden). W związku z tym, jak zwykle, poszłam na blok operacyjny, gdzie znów miałam okazję zobaczyć 2 nowe zabiegi. Tym razem laparoskopowe usunięcie śledzony i amputację małego palca stopy. Drugi zabieg trwał dosłownie 5 minut. Pacjentką była starsza kobieta z zaawansowaną cukrzycą. Mały palec był w strasznym stanie, odwrócony o 180*, paznokciem do dołu. Nie b