Skip to main content

Posts

Showing posts from August, 2015

Praktyki - dzień VIII i IX

Dzień VIII Katar skutecznie utrudniał mi dzisiaj życie... Do południa nie działo się nic ciekawego, siedziałam na oddziale, robiąc to co zwykle. W przerwach popijałam kawę i jadłam, najpierw bombonierkę, a później tort, który przyniosła jedna z pacjentek :D Na zakończenie dnia poszłam na blok operacyjny. Kolejna ortopedyczna operacja, tym razem biodra. Był mój ulubiony anestezjolog i przegadałam z nim praktycznie cały zabieg. Usłyszałam, że "jeszcze masz czas, żeby rzucić to wszystko w cholerę", a także kilka rad na temat "opłacalnych" specjalizacji, nie tylko pod kątem finansowym. Na szczęście nie należy on do takich typowych marudnych lekarzy. Wszystko co mówił brzmiało tak trochę teatralnie i zawierało nutkę humoru, pomieszanego z lekką rezygnacją, ale było widać, że choć narzeka, to ma do tego dystans. Oczywiście znów zmarzałam, ale tym razem miałam dodatkowo ołowiany fartuch, bo przy operacji używany był rentgen, więc było lepiej niż wczoraj. Poza komenta

Praktyki - dzień VII

Na dworze upał, a na bloku tak zimno, że miałam na sobie 2 warstwy stroju chirurgicznego, a i tak zamarzałam niemiłosiernie i jak tylko mogłam chowałam się do pokoju pielęgniarek, gdzie nie działa klima. Do tego, od wczoraj mam katar, pewnie właśnie od klimatyzacji... Jest to o tyle irytujące, że na salach operacyjnych mam maseczkę na ustach i nosie... Dziś znacznie spokojniej niż wczoraj, zamiast 11 zabiegów, 4. Na oddziale też mniej roboty, a mimo tego pielęgniarki niechętnie wypuściły mnie z oddziału. Na szczęście to nie ja pytałam, tylko Szef. Chodziłam sobie za lekarzami podczas porannego obchodu, a on jak tylko mnie zobaczył, to stwierdził, że mam iść na blok, obejrzeć chociaż z jeden zabieg <3 Oczywiście jak już tam poszłam to zostałam na dłużej, aż do 12:45. Najpierw była cholecysta, Pan posiadał bardzo pokaźną tkankę tłuszczową i anestezjolog (ten co się na mnie pierwszego dnia "obraził", a dziś próbował sobie przypomnieć o co :P) minimalnie za wcześnie przes

Praktyki - dzień V i VI

Dzień V Od rana dużo ruchu na oddziale, wpisy, wypisy, wywiady, kroplówki, hurtowe wyciąganie wenflonów, wożenie w te i we wte na badania. Nie miałam przez to czasu iść na blok, na którym były 2 krótkie zabiegi. Koło godz.10 wszystko było zrobione i nastał całkowity spokój, zarówno na oddziale jak i na bloku. No więc siedziałam, piłam kawę i jadłam ptasie mleczko, które jakiś pacjent przyniósł. W tej kwestii w polskich szpitalach nic się nie zmienia, nadal pielęgniarki dostają ogromne ilości kawy i słodkiego, co mi bardzo odpowiada :P Dzień VI Nowy tydzień na oddziale chirurgii rozpoczął się najbardziej zabieganym jak narazie dniem praktyk. Od samego rana było tyle roboty, że nie było opcji, żebym poszła na blok. Nie było nawet czasu na wypicie kawy w ramach przerwy. 8 kolonoskopii, gastroskopia, 11 zabiegów, kilka tomografii, 17 wpisów i tyle samo wypisów. W pewnym momencie 2 pacjentów musiało czekać na krzesłach, mimo bycia przyjętym na oddział, bo nie było wolnych łóżek. Sp

Praktyki - dzień IV

Dziś od rana sennie i nudnawo. I na oddziale, i na bloku. Zrobiłam kilka wywiadów, a później wzięłam się za wenflony, z czego jednego nie założyłam, bo Pan miał wyjątkowo niewspółpracujące żyły. Próbowałam 2 razy, po mnie 2 raz pielęgniarka, później 2 razy oddziałowa i dopiero trzeciej pielęgniarce się udało, więc jestem usprawiedliwiona :) Oprócz tego zrobiła kilka pomiarów ciśnienia, a dalej znów nudy, za to w "międzyczasie" zjadłam górę ciastek :P Myślałam, że w związku z małą ilością pracy, wrócę wcześniejszym pociągiem, ale koło 12:30, zamiast na dworzec, poszłam na blok operacyjny... i jakoś tak wyszło, że przegapiłam swój pociąg i zamiast być krócej, zostałam dłużej xD Znów było super, kolejne zabiegi, których jeszcze nie widziałam, tym razem chirurgia naczyniowa. 2x żylaki, raz cewnik do żyły głównej i raz przetoka żylno-tętnicza na przedramieniu. Zabiegi prowadził bardzo sympatyczny chirurg, który jak się okazało jest ojcem mojego znajomego ze szkoły, przyjaźni

Praktyki - dzień III

Kolejny dzień praktyk za mną, było jeszcze ciekawiej niż wczoraj :D Od rana, poza tym co zawsze, czyli zbieraniem wywiadów i wożeniem pacjentów na badania, pouczestniczyłam w zmianach opatrunków po operacjach żylaków i pozakładałam kilka wenflonów. Później, zgodnie z obietnicą, poszłam na blok i... zostałam tam na następne kilka godzin, w sumie to już do końca mojej "zmiany". Pierwszy zabieg polegał na wycięciu części jelita z powodu obecności polipów. Miałam okazję zajrzeć do światła usuniętego fragmentu i zobaczyć jak liczne i duże były narośla. Po zabiegu młoda lekarka, która asystowała przy operacji powiedziała, że teraz założymy cewnik. Myślałam, że po prostu pokaże mi jak to się robi, a ona kazała mi ubrać jałowe rękawiczki i zgodnie z jej instrukcją zrobić to samemu :D Wcześniej miałam okazję uczyć się tego tylko na fantomie, więc strasznie się cieszę, że miałam szansę spróbować na pacjentce. Założenie cewnika kobiecie nie jest skomplikowane, gorzej w przypadku mężc

Praktyki czas zacząć :)

Miał być ciąg dalszy wpisu o I roku,  ale zaczęłam praktyki, więc najpierw bardziej bieżący temat :) Mimo pewnego zamieszania z formalnościami, których na szczęście nie musiałam osobiście załatwiać, zaczęłam wczoraj praktyki. Trafiłam na chirurgię (z czego bardzo się cieszę, zwłaszcza, że nawet o to nie prosiłam :D) Pielęgniarki są świetne, bardzo się ucieszyły, że będą miały kogoś do pomocy, bo rąk do pracy nigdy za dużo, póki co nie miałam jeszcze okazji pokłuć, ale obserwuję, wożę na badania, zbieram i uzupełniam karty z wywiadem, podaję leki, hurtowo wyciągam wenflony, a dziś wkręciłam się na blok operacyjny :D Choć wybrałam szpital poza wielkim miastem, to oddział ten mają naprawdę świetnie wyposażony, mogłabym tam spędzić cały dzień. Chciałam wejść jak zawoziliśmy pacjentkę na usunięcie przepukliny, ale zanim ją przygotowano, oddziałowa oprowadziła mnie po bloku i tak wyszło, że trafiłam nawet ciekawiej, bo na operację usunięcia macicy i jajników. Miałam już kiedyś okazję b