Skip to main content

Sorry, magiczną kulę zostawiam w drugich spodniach...

"Mam 175 punktów, dostanę się gdzieś?",
"Jestem 3  miejsca pod kreską, czy mam jeszcze jakiekolwiek szansę?", "Wiem, że teoretycznie powinnam się dostać, ale myślicie, że 84 starczy do Bydgoszczy? Strasznie się boję, że nie."

Każdy, kto bierze udział w rekrutacji i śledzi fora internetowe, zapewne nieraz trafił na takie komentarze i pytania. Jasne, można odpisać po prostu:

"Tak, próg od lat nigdzie nie dobijał nawet do 175.",
"Tak, mamy dopiero początek sierpnia, listy się jeszcze sporo przesuną.",
"Tak, ten wynik już zapewnia miejsce na liście rezerwowej, a cała obecna lista rezerwowa spokojnie wejdzie, patrząc na próg."

Jednak pierwszą odpowiedzią, jaka ciśnienie mi się na usta jest to co napisałam w tytule tego posta. No, bo czy ja wyglądam na wróżkę? Albo na kogoś kto ma znajomości we wszystkich komisjach rekrutacyjnych w kraju?
Póki uczelnie nie zamkną definitywnie rekrutacji (czyli tak naprawdę aż do października) nikt nie da nikomu 100% gwarancji, ale... czy tak trudno jest zrobić mały research i samemu znaleźć odpowiedź na nurtujące pytanie? Zarówno na forach jak i blogach można w jednym miejscu znaleźć zestawienia progów z trwającej rekrutacji, a także tych z poprzednich lat. Sprawdzenie tego nie jest czasochłonne.
Można by pomyśleć, że ludzie, wybierający się na medycynę, powinni wykazywać się jakimś sensownym poziomem inteligencji. Niestety przy obecnym systemie rekrutacji nikt tego nie wymaga i nie weryfikuje. Masz potrafić wykuć ogromną partię materiału i napisać matury na 90%, a że poza tym jesteś skończonym idiotą, nie potrafiącym nic samemu zrobić,  albo bezmyślnym i niedojrzałym dzieckiem nie ma znaczenia.
Dlatego drugą odpowiedzią, która ciśnienie mi się na usta jak widzę takie pytania jest:
"Niestety tak, dostaniesz się, obyśmy tylko nie spotkali się na tej samej uczelni.".
Rozumiem stres i niepewność, naprawdę rozumiem. Sama wciąż czekam na wyniki rekrutacji i pewnie jeszcze trochę to potrwa, ale chyba nic nie wyprowadza mnie tak z równowagi jak bezmyślność (i kilka innych rzeczy, ale to na pewno jest w ścisłej czołówce).
Aż ma się ochotę wstawić taki obrazek:

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra...

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot...

Przepis na udane praktyki.

Pod wpływem zeszłorocznych i tegorocznych rozmów ze znajomymi i komentarza na moim blogu, oraz z okazji zakończenia kolejnych już praktyk (ostatni dzień był bardzo spokojny, piątek, za oknem deszcz, pacjentom chyba nie chciało się nawet chorować :P), postanowiłam napisać taki oto wpis :) Przede mną nadal jeszcze wiele lat studiów, a co za tym idzie, praktyk wakacyjnych, a później staż, który na ten moment wiele się od nich nie różni. Jak to będzie gdy mój rocznik dotrze do tego etapu? Nikt nie wie. Ten miniporadnik nie jest dla wszystkich, bo każdy może mieć inne wyobrażenie i oczekiwania wobec swoich praktyk. Poza tym zawsze można wyjątkowo kiepsko trafić, ale to są rzadkie wyjątki i na nich nie będę się skupiać. Jeśli chcesz jedynie "odklepać" przykry obowiązek, który skraca ci wakacje, po prostu zrób praktyki u cioci/taty/mamy koleżanki, albo jeśli nie znasz zupełnie nikogo kto podpisał by ci papiery i dał święty spokój, to popytaj na uczelni/poczytaj w Internecie, któr...