Nie cierpię ukrytych kosztów jak zapewne każdy. Bardzo się cieszę, że mamy w Polsce darmową edukację, szkoda tylko, że na każdym kroku okazuje się, że ta "darmowa edukacja" całkiem sporo kosztuje. Nie zaczęłam jeszcze studiów, a już wydałam na nie masę pieniędzy. Na początek opłaty rekrutacyjne. Jasne, można zarejestrować się na jednen kierunek, wtedy "jedyne" 80-85zł (a na niektóre kierunki przeszło 100zł), ale na to mogą pozwolić sobie tylko laureaci, osoby przekonane o tym, że napiszą maturę bardzo wysoko, albo wiedzą, że i tak nie będę w stanie utrzymywać się w innym mieście. Ja starałam się rozsądnie wybrać na jakie i ile uczelni się zarejestrować, żeby mieć jak największą szansę się gdzieś dostać, ale z drugiej strony nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Stanęło na 4 uczelniach, 335zł... no ok, idziemy dalej. Jeśli się dostanę będzie trzeba dostarczyć dokumenty. Mogę jechać zawieźć osobiście, ale bilety na pociąg i czas jaki bym straciła powoduje, że się nie opłaca. No to kurier lub poczta, więc trzeba załatwić potwierdzone notarialnie dokumenty. 30zł poszło, do tego wizyta u lekarza kolejne 50zł, a i jeszcze zdjęcia, to już tylko 12zł.
Do tego dojdą wydatki na jakieś książki, chociaż wiadomo, będę korzystać z biblioteki, ale kilka pozycji chciałabym mieć własnych. Później jeszcze tylko legitymacja studencka, a jakoś w trakcie roku książeczka sanepidowska. Nie mówiąc już o całej reszcie kosztów związanych z utrzymywaniem się w obcym mieście, mieszkanie/akademik, bieżące życie, strach się bać... Uważam jednak, że w przypadku takich studiów jak medycyna, jest to przynajmniej dobra inwestycja w przyszłość, a dla mnie przede wszystkim spełnienie marzeń :)
Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra...
Comments
Post a Comment