Skip to main content

Posts

Showing posts from August, 2016

Wrzesień coraz bliżej, czyli czas pogodzić się z Harperem.

Wakacje, a przynajmniej ich najprzyjemniejsza część, już za mną. Choć nowy rok akademicki rozpoczynamy dopiero 3 października (pierwszy raz nie we wrześniu, wow, wow!), to dla mnie niestety już teraz nastał czas nauki. W niedzielę wieczorem wróciłam z obozu konnego, który jak co roku był rewelacyjny i gdybym tylko mogła, zostałabym na nim dłużej, a już w poniedziałek zabrałam się za moją "ulubioną" lekturę - Harpera. Większość moich znajomych, którzy także mają poprawkę, siedzi nad powtórkami już od początku sierpnia... Mam nadzieję, że ograniczona ilość czas spowoduje, że lepiej się zmotywuję, bo doskonale wiem, że gdybym zabrała się za to wcześniej to efektywność takiej nauki byłaby u mnie bliska zeru. Teraz mam równo 2 tygodnie, z jednej strony to wcale nie tak dużo, w końcu mówimy o biochemii, ale z drugiej, ja ten materiał przerabiałam już jakieś 3 raz... Drugi termin egzaminu ma formę pytań esejowych, więc i tak ogromne znaczenie będzie miała przychylność sprawdzających

Przepis na udane praktyki.

Pod wpływem zeszłorocznych i tegorocznych rozmów ze znajomymi i komentarza na moim blogu, oraz z okazji zakończenia kolejnych już praktyk (ostatni dzień był bardzo spokojny, piątek, za oknem deszcz, pacjentom chyba nie chciało się nawet chorować :P), postanowiłam napisać taki oto wpis :) Przede mną nadal jeszcze wiele lat studiów, a co za tym idzie, praktyk wakacyjnych, a później staż, który na ten moment wiele się od nich nie różni. Jak to będzie gdy mój rocznik dotrze do tego etapu? Nikt nie wie. Ten miniporadnik nie jest dla wszystkich, bo każdy może mieć inne wyobrażenie i oczekiwania wobec swoich praktyk. Poza tym zawsze można wyjątkowo kiepsko trafić, ale to są rzadkie wyjątki i na nich nie będę się skupiać. Jeśli chcesz jedynie "odklepać" przykry obowiązek, który skraca ci wakacje, po prostu zrób praktyki u cioci/taty/mamy koleżanki, albo jeśli nie znasz zupełnie nikogo kto podpisał by ci papiery i dał święty spokój, to popytaj na uczelni/poczytaj w Internecie, któr

Praktyki na SOR - dzień 4.

Nazywanie tych wpisów "praktykami na SORze",jest trochę naciągane, ale zachowajmy pozory :P W szpitalu też zachowuję, każdego dnia spędzam na oddziale ratunkowym pierwszą godzinę i czasem pół godziny przed wyjściem, a pozostałe 5h na moim ukochanym bloku operacyjnym. Dziś dotarłam tam trochę później, więc operacja już trwała - laparoskopowe usunięcie guza jelita grubego z wykonaniem zespolenia jelit przez odbyt. Pierwszą "rzeczą", która rzuciła mi się w oczy po wejściu na salę był brzuch pacjenta o.O Mężczyzna cierpiał na poważną otyłość, a w wyniku odmy otrzewnowej, niezbędnej do wykonania zabiegu, wyglądało to wręcz groteskowo. Przez jakiś czas stałam "na terenie anestezjologów" czyli za głową pacjenta, a później znalazłam sobie krzesełko za plecami chirurga, był tam nawet lepszy widok na monitor, na którym śledziłam przebieg operacji. Głównym operatorem znów był Szef, w pewnym momencie został zawołany do pomocy na drugą salę, na której młodsi lekarze

Praktyki na SOR - dzień 3, czyli kolejna asysta i pierwsze szwy!

Planowałam pojechać dzisiaj do szpitala późniejszym pociągiem i dłużej pospać, ale... zapomniałam i wstałam tak jak wczoraj xD W efekcie, po pobudce o 5:30, o 7:30 byłam na SORze. Z samego rana przyszło sporo pacjentów, więc wykonałam kilka EKG i pomierzyłam ciśnienia ("ręcznie", bo rękaw od automatu jest za mały na tych, delikatnie mówiąc, masywnych pacjentów i się rozpina, powodując, że maszyna wariuje). Po niecałej godzinie zrobiło się pusto, nie zdążyłam nawet otworzyć ust, żeby się odezwać do mijającej mnie oddziałowej, bo jak tylko mnie zobaczyła, rzuciła "to co, lecisz na blok?", oczywiście nie trzeba mnie było dwa razy pytać :D Na jednej z sal właśnie przygotowywano pacjentkę do zabiegu. Zaplanowane na dzisiaj były tylko dwa, w tym jedna przepuklina, więc spodziewałam się, że tym razem długo na bloku nie pobawię. Stanęłam jak zawsze z boku, żeby nikomu nie zawadzać i przyglądałam się jak anestezjolog usypia pacjentkę, a następnie chirurdzy przygotowują pole

Praktyki na SOR - dzień 1 i 2.

Dzień 1 Pierwszy dzień drugiej części praktyk za mną. Nie obyło się bez małego zamieszania na dobry początek, bo najpierw (już w weekend) okazało się, że nie dojadę na 7, mimo że tak się umawiałam z ordynatorem, bo nie ma żadnego pociągu przed 7. Do tego ten, którym jechałam spóźnił się przeszło 10min. Weszłam więc na SOR gotowa się tłumaczyć i przepraszać za spóźnienie, ale gdy podeszłam do rejestracji, okazało się, że szef SORu, z którym wcześniej wszystko uzgadniałam, jest na urlopie. Mógł mnie chociaż uprzedzić jak z nim rozmawiałam, no ale już nieważne... Na szczęście szybko zajęła się mną oddziałowa, która jest przesympatyczna. Oprowadziła mnie po oddziale, pokazała co i jak, przedstawiła komu trzeba :) Kolejne godziny spędziłam krążąc pomiędzy lekarzami, ratownikami, pozostałym personelem i pacjentami. Zrobiłam kilka EKG, pooglądałam USG, miałam okazję przetestować mój nowy stetoskop na pacjencie z zapaleniem płuc. Wszystkie te badania utwierdziły mnie tylko w przekonaniu jak