Skip to main content

Przepis na udane praktyki.

Pod wpływem zeszłorocznych i tegorocznych rozmów ze znajomymi i komentarza na moim blogu, oraz z okazji zakończenia kolejnych już praktyk (ostatni dzień był bardzo spokojny, piątek, za oknem deszcz, pacjentom chyba nie chciało się nawet chorować :P), postanowiłam napisać taki oto wpis :)

Przede mną nadal jeszcze wiele lat studiów, a co za tym idzie, praktyk wakacyjnych, a później staż, który na ten moment wiele się od nich nie różni. Jak to będzie gdy mój rocznik dotrze do tego etapu? Nikt nie wie. Ten miniporadnik nie jest dla wszystkich, bo każdy może mieć inne wyobrażenie i oczekiwania wobec swoich praktyk. Poza tym zawsze można wyjątkowo kiepsko trafić, ale to są rzadkie wyjątki i na nich nie będę się skupiać.
Jeśli chcesz jedynie "odklepać" przykry obowiązek, który skraca ci wakacje, po prostu zrób praktyki u cioci/taty/mamy koleżanki, albo jeśli nie znasz zupełnie nikogo kto podpisał by ci papiery i dał święty spokój, to popytaj na uczelni/poczytaj w Internecie, którzy lekarze nie przepadają za studentami i chętnie pozbywają się ich po dwóch dniach (naprawdę trafiłam na takie tematy na forach).
Jeśli natomiast, tak jak ja, nie zdążyłeś jeszcze znudzić się "tą całą medycyną" i chcesz nauczyć się na praktykach jak najwięcej, oto kilka moich rad, które jak na razie dla mnie dobrze się sprawdzają.

Przed rozpoczęciem praktyk:

  1.  Poczytaj w Internecie opinie o szpitalach, najlepiej o konkretnych oddziałach. Jeśli możesz, wybierz szpital powiatowy. Może nie zobaczysz w nim przeszczepu serca czy innych "ekstra" operacji, ale za to jest duża szansa, że: trafisz na personel, który nie musi przez cały rok użerać się ze studentami, pacjentów, którzy mają więcej czas i nie pędzą przez oddział z roszczeniową postawą, a do tego pielęgniarki, które przynoszą pyszne owoce prosto z ogródka i domowej roboty ciasta, a do tego chętnie przyjmą każdą dodatkową parę rąk do pomocy na oddziale :)
  2. . Wybierz oddział, który Cię interesuje. Nie mówię tu od razu o deklarowaniu się co do przyszłej specjalizacji. Po prostu, jeśli np.: chcesz mieć okazję na długie rozmowy z pacjentami i poznanie ich historii choroby, oraz śledzenie ich postępów w leczeniu, wybierz internę. Jeśli do tego kochasz dzieci i nie przeraża Cię użeranie się z ich rodzicami, którzy czasem potrafią być bardzo męczący, to poproś o przydział na pediatrii. [Jeśli jednak jesteś po 1 roku to odradzam, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że skończysz zmieniając pościele i rozwożąc posiłki przez cały miesiąc, choć są oczywiście oddziały - wyjątki.]
    Interesujesz się bardziej chirurgią lub ginekologią? Napisz o tym w swoim podaniu/liście z prośbą o przyjęcie na praktyki, dyrekcja szpitala na ogół pozwala robić je tam, gdzie się chce. (Jeśli tego nie doprecyzujesz to i tak jest szansa, że będziesz mógł zmienić oddział po dwóch dniach i nikt nic nie powie, o ile oczywiście personel na poszczególnych oddziałach wyrazi zgodę.)
  3. Na praktyki pielęgniarskie po pierwszym roku, zamiast powszechnie wybieranej interny, wybierz chirurgię lub SOR. Jest tam znacznie większy "obrót" pacjentów, a co za tym idzie, ciągle trzeba zakładać koleje wenflony, podawać zastrzyki, zmieniać kroplówki, przeprowadzać premedykacje przed zabiegami, zakładać i zmieniać cewniki. Nawet jeśli nie planujesz kariery anestezjologa, czy lekarza medycyny ratunkowej, trochę wstyd, żeby lekarz, bez względu na specjalizację, nie potrafił podać dożylnie/domięśniowo leku czy założyć wenflonu, warto się tych rzeczy nauczyć już na początku, a na studiach mało kto ma taką możliwość. Poza tym, bez praktyki szybko można takie rzeczy zapomnieć.
Na oddziale:
  1. Nie bierze ze mnie przykładu i w pierwszy dzień przyjdź na czas, a najlepiej 15min przed czasem, bo nie ma gwarancji, że trafisz na tak cudowną oddziałową jak ja :P
  2. Bez względu na rok, po którym jesteś i oddział, na którym odbywasz praktyki, w pierwszej kolejności zaprzyjaźnij się z pielęgniarkami. Jest duża szansa, że lekarze będą cię na początku całkowicie ignorować, więc dobre dogadywanie się z pielęgniarkami, a zwłaszcza z oddziałową to podstawa! Wspomniałam o tym w jednym z wpisów z praktyk na SORze. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że pielęgniarki są na ogół bardzo miłe i chętne do tłumaczenia i pomocy. Mają znacznie większą wiedzę i przede wszystkim dużo większe doświadczenie, niż jakikolwiek student. Dobry kontakt z oddziałowymi, zarówno w zeszłym, jak i w tym roku, pozwolił mi na przesiadywanie na bloku operacyjnym gdy tylko chciałam :)
  3. Spraw by lekarze zapamiętali twoje imię. Szansa, że uda im się to za pierwszym razem jest niewielka, więc poza przedstawieniem się, gdy pierwszy raz poznajesz jednego ze specjalistów czy rezydentów, przypominaj im za każdym razem, gdy patrzą na ciebie pytającym wzrokiem lub słyszysz "Pani...yyy doktor". Ułatwi to komunikację i zwiększy szanse na to, że lekarz do ciebie zagada, naprawdę.
  4. Pokaż, że jesteś zaangażowana i zainteresowana, ale nie ekscytuj się wszystkim jak przedszkolak na widok cukierków. Stanie pod ścianą ze smętną miną raczej nie przysporzy ci dobrej opinii, ani nie zachęci nikogo do rozmowy z tobą, ale nadmierne ekscytowanie się tym, że możesz założyć wenflon, albo umyć się do operacji też nie jest wskazane. Uśmiechnij się szeroko, dodaj, że "bardzo chętnie", albo po prostu "bardzo dziękuję" i wystarczy. Jeśli panuje spokój, nie bój się także samemu zapytać pielęgniarki, albo lekarza czy mogłabyś spróbować wykonać daną czynność, w najgorszym razie usłyszysz, że nie, ale częściej bez problemu się zgodzą i wyjaśnią co i jak, albo powiedzą, że teraz nie ma czasu, ale następnym razem będą o tobie pamiętać. Jeśli nie, zapytaj ponownie przy kolejnej okazji :)
  5. Nie bój się opowiadać o tym co cię interesuje i zadawać pytań*. Jeśli pijąc kawę z pielęgniarkami, na pytanie "a Pani/Ty to na stażu tutaj czy co?" opowiesz, że jesteś studentem tego i tego roku, że robisz takie i takie praktyki, że interesuje cie to i tamto, znacznie łatwiej będzie ci później zacząć temat gdy będziesz chciał pójść zobaczyć pracę na innym oddziale czy bloku operacyjnym. Mnie oddziałowe, zarówno ta na chirurgii, jak i ta na SORze, już drugiego dnia same pytały "To co, lecisz na blok?", bo wiedziały, że to coś, do czego mnie ciągnie. Tylko nie zaczynaj znajomości z pielęgniarkami od "mnie robota pielęgniarska nie interesuje, bo i tak będę w przyszłości chirurgiem", bo z miejsca je do siebie zniechęcisz i skończysz myjąc pacjentów i zmieniając pościele.
    W przypadku rozmów z lekarzami przygotuj się na trochę inny odbiór. Pielęgniarki na ogół po prostu przyjmują informację o zainteresowaniach do wiadomości, skomentują nawet, że "fajnie, że wiesz już co chciałbyś robić", życzą powodzenia. Reakcja lekarzy, zwłaszcza jeśli jesteś dopiero po 1, 2 czy 3 roku jest zazwyczaj inna. Nie zrażaj się komentarzami w stylu "jezu, wybij to sobie z głowy, nie warto", "jeszcze 5 razy zmienisz zdanie", "to nie specjalizacja dla kobiet". Może mają rację, może nie, w kwestii specjalizacji "nie dla kobiet" na ogół nie mają, ale nie ma co dyskutować. Jeśli nie chcesz puścić komentarza mimo uszu, to powiedz, że zdajesz sobie sprawę, że kobiecie może być trudniej w danej dziedzinie, ale chcesz się przekonać na własnej skórze, albo, że wiesz jak wiele nauki jeszcze przed tobą i, że możesz jeszcze nie raz zmienić zdanie, ale na ten moment pasjonuje cię własnie ta dziedzina. Najważniejsze, że ty wiesz co cię interesuje, niech lekarze sobie komentują, nie przejmuj się i rób swoje, patrz, słuchaj i ucz się jak najwięcej.

    *pod warunkiem, że lekarz nie jest wyraźnie zabiegany lub w trakcie zabiegu - patrz następny     punkt
I na koniec, coś dla miłośników tego co ja.
Na bloku operacyjnym:
  1. Przede wszystkim, jeśli cię to interesuje/chcesz się przekonać, powiedz o tym pielęgniarkom/opiekunowi praktyk już w pierwszych dniach i poproś o możliwość pójścia na blok operacyjny.
  2. Analogicznie do sytuacji z oddziału, zaprzyjaźnij się z pielęgniarkami i pozostałym personelem na bloku, znacznie ułatwi Ci to życie. Mnie oddziałowa, jak tylko przyszłam do nich drugiego dnia praktyk, oprowadziła po całym bloku, pokazała sale, sprzęty, przedstawiała lekarzom jak się pojawiali. Inne pielęgniarki i instrumentariuszki podpowiadały mi jak się ubrać w sterylne rzeczy, gdy pierwszy raz myłam się do asystowania przy zabiegu i patrzyły z wyrozumiałością, gdy musiały podać mi kolejny fartuch czy nową parę rękawiczek, bo dotknęłam czegoś, czego nie powinnam. Podpowiadały gdzie stanąć, żeby lepiej widzieć, albo przekładały z języka "blokowego" na polski, co lekarz, proszący mnie o coś, miał na myśli :P
    W zamian za to bądź czujny i chętny by się odwdzięczyć pomocą, nawet gdy o to nie proszą. Po kilku dniach na bloku wie się już gdzie leżą jakie igły, jak przełożyć pedały przy zmianie sprzętu w trakcie operacji laparoskopowej, albo gdzie włączyć i wyłączyć ssanie, więc widząc, że osoba odpowiedzialna za daną rzecz jest właśnie zajęta czymś innym, zrób to za nią, podaj, przynieś z szafki, pokaż, że twoja obecność może im także ułatwić pracę.
  3. Przed operacją zapoznaj się kartą pacjenta (np.: w trakcie gdy anestezjolog usypia pacjenta/podaje znieczulenie), żeby wiedzieć na co patrzysz i jakie pytania ewentualnie zadać. Jest to przydatne zwłaszcza przy pierwszych wizytach na bloku i w przypadku operacji laparoskopowych, na które dochodzisz w trakcie ich trwania (karta z historią leży na ogół gdzieś na sali operacyjnej, jeśli nie, zapytaj pielęgniarkę czy instrumentariuszkę, stojącą najbliżej ciebie, jest duża szansa, że będą wiedziały jaki to zabieg, bo musiały wcześniej odpowiednio przygotować salę i sprzęt do konkretnej procedury).
  4. Nie wchodź w drogę lekarzom, a dokładniej schodź im z drogi. Przy stole operacyjnym często jest tłoczno, a lekarz, skupiony na zabiegu, nie będzie się rozglądać czy akurat nie stoisz za jego plecami, ani ostrzegał "uwaga, zaraz będę się cofać". Nie bój się podchodzić blisko stołu, ale nie dotykaj niczego sterylnego i przewiduj ruchy lekarzy.
  5. Nie zadawaj pytań gdy tylko przyjdą ci do głowy, poczekaj na odpowiedni moment. Po kilku operacjach sam będziesz w stanie ocenić kiedy on nastąpi, a na początku polecam prostą zasadę, jeśli lekarze towarzysko rozmawiają między sobą, plotkują, żartują, śmiało pytaj o to co się dzieje, na co patrzysz itd, ale gdy na sali panuje pełna napięcia cisza, a chirurg w skupieniu próbuje dostrzec źródło krwawienia, albo najlepsze miejsce do wykonania cięcia, nie odzywaj się i daj im pracować w skupieniu.
I na koniec, mało konkretna, ale chyba najważniejsza rada, bądź pozytywnie nastawiony, idź na praktyki z myślą, że to naprawdę fajna sprawa. Nie narzucaj się nikomu, ale też nie stój biernie w kącie, daj się poznać jako osoba zaangażowana i chętna nawet do "drobnej roboty" (dla lekarza założenie miliardowego szwu nie jest niczym ciekawym, podobnie jak tysięczny wenflon dla pielęgniarki i często nie pomyślą nawet, że dla studenta, którego cały kontakt z medycyną ogranicza się do siedzenia nad książkami, może to być największa atrakcja dnia :P ).

Po dwóch sezonach praktyk mogę mnożyć "ochy i achy". Miałam okazję nauczyć się wielu rzeczy, albo chociaż spróbować je zrobić. Wenflony, zastrzyki, cewniki, pierwsze próby intubacji, asystowanie przy endoprotezach bioder, nastawianiu złamanych kości, operacjach na otwartym brzuchu, zabiegu laparoskopowym, szycie ran po operacjach, a wszystko to, robiąc praktyki w nieznanym mi wcześniej szpitalu, wśród obcych lekarzy i pielęgniarek. (Po pierwszym roku, bo po drugim już część mnie kojarzyła, choć i tak musiałam się przypominać, że "tak, to ja w zeszłym roku przesiadywałam tyle na bloku i krążyłam jak sęp wokół stołów operacyjnych, zaglądając przez ramię kiedy tylko się dało" :D)

Pewnie udało mi się zapomnieć o paru rzeczach, które planowałam napisać, jak mi się coś przypomni to na pewno uaktualnię wpis :)

Comments

  1. Super wpis, na pewno wielu osobom się przyda! :) Chociaż na coś się moje gadulstwo przydało XD
    Ja ze swojej strony mogę dorzucić tyle, że nie do końca zgodzę się z tym, że lepiej wybierać chirurgię/SOR na praktyki pielęgniarskie zamiast interny. To naprawdę zależy od specyfiki szpitala, i nie chodzi już o przyjazność personelu, bo to swoją drogą - ale u mnie na chirurgii działo się o wiele mniej, niż na internie: pobieranie krwi to tylko przy przyjęciu, a rotacji wielkiej nie było; o luksusach typu zastrzyki czy cewnikowanie (chociażby do pooglądania) już nie wspomnę. Premedykacja też nie mogła się równać z hektolitrami kroplówek wlewanych w pacjentów na internie. Jedyny minus interny to taki, że pacjenci w podeszłym wieku mają żyły okropnie sfatygowane, popękane, ze zrostami, co znacznie utrudnia wkłucia. Prawie każdy radził mi z tego względu choć chwilę pobyć na chirurgii :)
    Z kolei na chirurgii, niezależnie od stopnia zamiłowania do bloku, zrozumie się o wiele więcej, niż na internie. Więc jeśli chce się podsłuchać/wypytać o przypadłości pacjentów, to po kursie anatomii ogarnia się całkiem sporo podstaw. Na internie czułam się jak kosmitka wśród tych wszystkich parametrów, badań i objawów :D

    Choć to też zależy, mnie koniec końców bardziej jarało googlanie literowych skrótów rzucanych przez lekarzy podczas obchodu, nadal nie dające mi większego oglądu na całość, niż samodzielne odgadywanie na podstawie wywiadu, jakie więzadła w stawie kolanowym zostały u pacjenta uszkodzone ;)

    ReplyDelete
  2. Anonymous9/8/16

    Ja żałuję ze praktyk pielęgniarskich nie robiłam na sorze czy izbie, gdzie wlasnie każdemu pacjentowi standardowo robi sie ekg, ciśnienie, pobiera krew, często sa wklucia, szycie. Moi znajomi tak zrobili i byly takie momenty ze i po 20 razy dziennie to robili.. A ja, na internie ze 3 razy na miesiąc (bo pielęgniarki zawsze uwazaly ze nie dam rady xd) uważam, ze nadal nie umiem tego porządnie zrobic😞
    A poradnik bardzo pomocny! Ja niestety nie umiem zagadać do lekarza i jakby go sobą zainteresować. ^^. Tylko raz trafił mi sie lekarz, ktory mnie wołał do wszystkiego i nie musiałam sie o nic prosić. Bo wlasnie to mnie najbardziej irytuje, ze zawsze musze się prosić o uwagę, zawsze czuje sie tam niepotrzebna. A najwieksza moja wada jest to, ze ja w siebie nie wierze, mowie ze na pewno zepsuje, pacjent będzie zly, ktos mnie wyśmieje, albo w ogole to mnie lekarz zacznie przepytywać a ja nic nie bede umieć. Za rok interna, pora sie przełamać 😎
    Podziwiam cie za zamiłowanie do chirurgii, mi sie gez podoba jako specka, tylko ze z moim kręgosłupem i posturą wiem, ze zabiegowiec ze mnie będzie marny. Powodzenia w tym!
    P.S w jakich butach medycznych chodzisz po oddziale? Bo jestem na kupnie nowych, czekam na pomoc i propozycje :D
    MsMalinowa :)

    ReplyDelete
  3. Jeśli chodzi o zwrócenie na siebie uwagi to najtrudniej jest zacząć, ale jak już raz porozmawiasz z lekarzem i będzie wiedział, że jesteś zainteresowana to jest duża szansa, że wiedząc Cię kolejny raz sam z siebie zapyta czy chcesz coś zrobić ;)
    Co do obawy, że coś zrobisz źle, jesteś studentem, masz prawo nie potrafić, a nie nauczysz się nie próbując, lekarze z reguły to wiedzą, ja pacjentom też zawsze to mówię i pytam czy mogę np. założyć wenflon, nie trafiłam jeszcze na sytuację by ktoś miał pretensję gdy mi się nie udało, może dlatego, że zawsze uczciwie mówiłam, że dopiero się uczę :) Na operacjach nie ma problemu, bo nie musisz przejmować się pacjentem, a poza tym jak robisz to o co lekarz prosi to praktycznie nie ma szans, żebyś coś "popsuła".

    Jeśli chodzi o buty to ja kupiłam jakieś najtańsze białe "klapki" z zakrytymi palcami w Lidlu, ale wiem, że dużo osób woli białe trampki, albo Crocsy :)

    ReplyDelete
  4. A to Ci zbieg okoliczności xD bo ja też zrobiłem sobie tatuaż. Tyle, że no trochę mnie no... poniosło a na fotelu siedziałem ze 2 godziny ;l i muszę się na dobre z koszulami na oddziale zaprzyjaźnić. ;) Pozdrowienia i gratuluję biochy. Już jesteś prawie na bezpiecznej drodze do końca studiów. Jeszcze tylko zdać...patomorfę i zdałaś studia ;D

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się