Skip to main content

Sen i jeszcze trochę więcej snu.

Jak to mówią, "all habits die hard", tak więc było to tylko kwestią czasu kiedy po raz pierwszy zaśpię na zajęcia. To, że teraz jestem na studiach, a nie w liceum i już nie będę mogła sobie wszystkiego usprawiedliwiać tak po prostu, od ręki, nic nie zmienia. 
No i stało się, trzeci tydzień, ćwiczenia z biofizyki na 9:45, a ja z przerażeniem zobaczyłam na telefonie godzinę 10:20... Standardowo budzików nie pamiętam, okazało się, że może i systemowe dzwoniły, ale ich wyłączenie jest zdecydowanie zbyt proste i robię to nieświadomie, natomiast aplikacja, która nie jest taka łatwa do przeskoczenia, nawaliła... Chyba muszę zainwestować w jakiś klasyczny budzik, bo mój telefon zbyt często ma ostatnio humory i się buntuje.
Tak więc nie poszłam na zajęcia, jak pech to pech, bo to jedyny przedmiot, na którym już mam jedną nieobecność (co mogłoby być materiałem na osobny wpis, ale w skrócie, jak ktoś wydaje się nie być pewniakiem to po prostu należy go za pewniaka nie brać, bo na ogół tego typu przeczucia są słuszne, a nie ma co uczyć się na własnych błędach jak można na cudzych...).
Gdyby nie to, nie musiałabym nawet nic odrabiać, bo regulaminowo można opuścić bezkarnie jedne zajęcia, a tak będę musiała przejść się w któryś dzień z inną grupą. Postaram się załatwić to jeszcze w tym tygodniu, bo czwartek i piątek mam lajtowe, a chcę mieć to jak najszybciej z głowy.

Dziś zabieram się za naukę, podobno najtrudniejszej części osteologii, czaszki. Co prawda, w odróżnieniu od większości pozostałych grup, mój asystent nie narzuca nam jakiegoś zabójczego tempa i jeszcze nie musimy do tego zaglądać, ale skoro mam czas to zacznę wcześniej, będę miała szansę lepiej to ogarnąć, a może też zajrzeć do zaległości/powtórzyć choć trochę poprzedni materiał.
Umówiliśmy się już na pierwsze kolokwium, a ja mam wrażenie, że z każdym nowo nauczonym rozdziałem, zapominam wszystkiego co było wcześniej... 

Comments

  1. Nie ładnie tak.Kupię dobry budzik.��

    ReplyDelete
  2. Ja mam jeden telefon z budzikiem w łóżku, a drugi na biurku, działa ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Budzik w kilku miejscach, najlepiej minimum jeden z dala od łózka, to chyba faktycznie najlepszy patent, no ale jak się nie ma w głowie... to się lata nadrabiać ćwiczenia z inną grupą ;D

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się