Moja cudowna uczelnia dba o to, aby studenci zbyt długo się nie nudzili... Odwołany wykład? Dowiesz się jak już dojedziesz na niego przez całe miasto. Zmiana miejsca zajęć z jednego końca świata na drugi? Jak wyżej. Niewyremontowane na czas akademiki? No przecież takie rzeczy wszędzie mogą się zdarzyć. Wymieniać mogłabym dalej... Wczoraj wieczorem, po powrocie do mojego tymczasowego lokum, usłyszałam od miłej pani w recepcji, że do jutra muszę opuścić pokój o.O Okazało się, że uczelnia wstępnie zarezerwowała miejsca do 10 października, a zadzwoniła przedłużyć dopiero na dzień przed, kiedy większość miejsc była już zarezerwowana przez kolejne osoby. Dowiedziałam się, że są dwie możliwości, albo zmienimy tylko pokój, na taki o gorszym standardzie, albo jeśli zabraknie miejsca to w ogóle będziemy musiały zmienić miejsce... Dziś rano sprawa miała się wyjaśnić, ale nic się nie zmieniło, pani z recepcji nadal nie wiedziała co z nami dalej zrobić, a bagaże z pokoju trzeba było zabrać. Stwierdziłam, że mam dość. Zadzwoniłam do p.kierownik DSu i dogadałam się, że zostaniemy na te ostatnie dni remontu zakwaterowane w akademiku, jeszcze nie naszym, ale tuż obok. Przetransportowanie mojego bagażu wyglądało na mission impossible, ale pan taksówkarz był tak miły, że pomógł w noszeniu tego wszystkiego, więc poszło sprawnie.(Za to zamiast, zgodnie z naszą wyraźną prośbą, wystawić fakturę, dał nam rachunek i teraz jest problem i kolejne zamieszanie...)
Nawet prawie zdążyłam na zajęcia. Na szczęście miałam dobre usprawiedliwienie, więc nie było problemów, ale muszę przyznać, że cała ta poranna bieganina mnie wykończyła. Wróciłam po zajęciach do aka, jeszcze nie mojego, ale równie blisko uczelni, padłam na kanapę i od tego czasu się nie podnoszę. Do tego zjadłam właśnie cały, ogromny, słoik musu jabłkowego, to już tym bardziej się nie ruszę, a anatomia czeka...
Nie mogę się doczekać kiedy w końcu będę mogła rozpakować te wszystkie torby i walizy... liczę na to, że do końca tygodnia to nastąpi, a tymczasem mam blisko do biblioteki, więc jak w ciągu najbliższego pół godziny nie zmotywuję się do otwarcia anatomii to tam pójdę. Jest pyszna kawa i nastrój bardziej nastrajający do nauki :D
Nawet prawie zdążyłam na zajęcia. Na szczęście miałam dobre usprawiedliwienie, więc nie było problemów, ale muszę przyznać, że cała ta poranna bieganina mnie wykończyła. Wróciłam po zajęciach do aka, jeszcze nie mojego, ale równie blisko uczelni, padłam na kanapę i od tego czasu się nie podnoszę. Do tego zjadłam właśnie cały, ogromny, słoik musu jabłkowego, to już tym bardziej się nie ruszę, a anatomia czeka...
Nie mogę się doczekać kiedy w końcu będę mogła rozpakować te wszystkie torby i walizy... liczę na to, że do końca tygodnia to nastąpi, a tymczasem mam blisko do biblioteki, więc jak w ciągu najbliższego pół godziny nie zmotywuję się do otwarcia anatomii to tam pójdę. Jest pyszna kawa i nastrój bardziej nastrajający do nauki :D
Comments
Post a Comment