Skip to main content

Praktyki - dzień XV

Dziś od rana się nie nudziłam, ale o 12:40, już mogłabym iść do domu, gdyby nie to, że najbliższy pociąg był za 8 min i bym nie zdążyła, a kolejny był dopiero za 2 godziny.
Oprócz tego najadłam się całej masy słodkiego. Najpierw ja postawiłam poczęstunek, bo to ostatni dzień praktyk i chciałam podziękować pielęgniarkom za tak miłe przyjęcie i cierpliwość do mojego uciekania na blok przy każdej okazji.
Później postawiłam symboliczne słodkie na bloku, a jedna z pielęgniarek przyniosła pyszne drożdżówki.
Jakby tego było mało, po powrocie na oddział okazało się, że stoi kolejne słodkie, pyszny sernik i jakieś czekoladki.

Jeśli chodzi o operacje to na bloku dziś wszystkiego po trochu. Obejrzałam kolejną cholecystę, ćwiczyłam samodzielne intubowanie (nie całkiem mi się udało, ale byłam blisko), a na zakończenie asystowałam przy operacji ortopedycznej. Był ten sam ortopeda co ostatnio i jak zobaczył, że jestem na sali to stwierdził, że bardzo dobrze, przydam się.
Mój ulubiony anestezjolog znów się na mnie w związku z tym obraził (pierwszy raz było w pierwszy dzień praktyk jak powiedziałam, że jego specjalizacja jest nuda), bo zamiast wypisać pięknie kartę zleceń jak przy poprzednich zabiegach, poszłam się myć do asysty. Usłyszałam, że jestem zdrajca :P
Za to wcześniej nasłuchałam się od niego ochów i achów przy intubacji i prowadzeniu kart.
W ogóle lekarze mi tu słodzą, no może poza Szefem, ale to by było sprzeczne z jego naturą. On mi tylko dawał zawodowe rady jak powiedziałam, że myślę o chirurgii. To po pierwsze bardzo miłe, a po drugie bardzo motywujące, aż chce się starać jeszcze bardziej :)
Ortopeda, któremu ponownie asystowałam też się zachwycał moją pomocą. Niewielka w tym moja zasługa,  bo po prostu potrzebował dodatkowej pary rąk, dzięki czemu zabieg, który normalnie musiał robić z jedną tylko asystą, szedł dużo sprawniej. Po zabiegu usłyszałam pytanie, czy przypadkiem nie chciałabym przyjechać jutro na 15, bo przydałaby mu się dodatkowa para rąk. Będzie jakaś większa operacja i jeden asystujący lekarz to trochę mało. Anestezjolog zareagował - "daj jej spokój, niech idzie na jakąś imprezę", lekarka, z którą później rozmawiałam stwierdziła - "nie daj się wrobić, jest weekend, lepiej idź na imprezę", a ja? Oczywiście powiedziałam, że mogę przyjechać, chętnie zobaczę zabieg, którego jeszcze nie oglądałam, a jeszcze chętniej poasystuję. Na imprezy będę miała czas jak wrócę na studia :D

Naprawdę żałuję, że nie mieszkam bliżej szpitala, bo chętnie bym tam pojeździłabym przed powrotem na uczelnię.

Comments

  1. Anonymous12/9/15

    Ja do szpitala w którym robiłam praktyki miałam 40 km. Ile mnie rzeczy ominęło... Nigdy więcej takich chorych dojazdów. ;d
    zapraszam cię też na mojego bloga, dopiero idę na 2 rok.
    www.malinowa-medycyna.blogspot.com

    ReplyDelete
  2. Ja miałam podobną odległość, ale dojazd całkiem dobry. Siedziałam tam od 7 do... czasem zgodnie z planem do 13, ale na ogół do znacznie późniejszych godzin, więc mnie nic fajnego nie ominęło, ale gdyby nie odległość to bym po prostu mimo zakończenia praktyk tam jeździła, choćby na sam blok operacyjny.

    Blog już dodaję do obserwowanych, sama wybieram się na 2 rok, więc chętnie poczytam doświadczenia kogoś z innej uczelni :)

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się