Dzień XII
Dziś cały dzień polegał na próbie niezaśnięcia. Winna i nuda na oddziale i przede wszystkim fakt, że byłam na nogach od 5:15 dnia poprzedniego.
Tak to jest jak chce się imprezować w tygodniu pracy :P Pojechałam do szpitala prosto z imprezy, zahaczając o dom tylko w celu wzięcia prysznica.
Na blok operacyjny nawet nie szłam, bo były tylko 2 zabiegi od rana i nic więcej.
Cicho, spokojnie i baaaardzo sennie.
Dzień XIII
Dziś prawie cały dzień na bloku <3
Od rana cholecysta, później pobranie wycinka powiększony węzłów chłonnych, z podejrzeniem chłoniaka, następnie przepuklina pępkowa, resekcja części jelita z podejrzeniem nawrotu nowotworu, a jeszcze później cesarka.
Był mój ulubiony anestezjolog i postanowił mnie dzisiaj uczyć <3
W związku z tym uczestniczyłam w intubowaniu. Stwierdził, jak gdyby nigdy nic, że mam zaintubować pacjenta, a ja przecież w życiu tego nie robiłam.
No to stwierdził, że za pierwszym razem mi pokaże, a później będę robić, ale ostatecznie maskę tlenową sama przytrzymywałam i rurkę też ja wkładkałam. Doktor "tylko" włożył laryngoskop (co jest właśnie najtrudniejsze, ale ciii).
Przy jednym z zabiegów usłyszałam od niego, że mam prowadzić kartę, a nie się obijać, no to pomogłam.
Okazji do intubowania niestety wtedy nie było, bo pacjent był znieczulony zewnątrzoponowo, ale doktor powiedział, że ma w piątek dyżur, to jak będę i będę chciała to poćwiczę :)
W ogóle to po raz kolejny przegapiłam pociąg, bo było jeszcze pilne cięcie, więc zamiast wyjść, zostałam na bloku.
Znów poprowadziłam kartę i teoretycznie pojawiła się też okazja do intubacji, ale nie robiłam tego, bo pacjentka była straszną histeryczką. Narobiła tyle hałasu, że wszyscy robili wszystko w pośpiechu, żeby mieć to szybko za sobą. Za to pożartowałam sobie z anestezjologiem i posłuchałam szpitalnych mądrości życiowych :D
Jak już się zorientowałam, że nie mam co się spieszyć, bo mój pociąg już odjechał, zostałam na kolejny zabieg. Tym razem kolejne żylaki.
Operował inny naczyniowiec niż ostatnio, co od razu rzuciło się w oczy, co lekarz to metoda.
Przede mną ostatnie 2 dni praktyk :( Wyrobiłam już tyle godzin, że spokojnie mogłabym się więcej nie pojawiać w szpitalu, ale co poradzić, za bardzo to lubię :)
Dziś cały dzień polegał na próbie niezaśnięcia. Winna i nuda na oddziale i przede wszystkim fakt, że byłam na nogach od 5:15 dnia poprzedniego.
Tak to jest jak chce się imprezować w tygodniu pracy :P Pojechałam do szpitala prosto z imprezy, zahaczając o dom tylko w celu wzięcia prysznica.
Na blok operacyjny nawet nie szłam, bo były tylko 2 zabiegi od rana i nic więcej.
Cicho, spokojnie i baaaardzo sennie.
Dzień XIII
Dziś prawie cały dzień na bloku <3
Od rana cholecysta, później pobranie wycinka powiększony węzłów chłonnych, z podejrzeniem chłoniaka, następnie przepuklina pępkowa, resekcja części jelita z podejrzeniem nawrotu nowotworu, a jeszcze później cesarka.
Był mój ulubiony anestezjolog i postanowił mnie dzisiaj uczyć <3
W związku z tym uczestniczyłam w intubowaniu. Stwierdził, jak gdyby nigdy nic, że mam zaintubować pacjenta, a ja przecież w życiu tego nie robiłam.
No to stwierdził, że za pierwszym razem mi pokaże, a później będę robić, ale ostatecznie maskę tlenową sama przytrzymywałam i rurkę też ja wkładkałam. Doktor "tylko" włożył laryngoskop (co jest właśnie najtrudniejsze, ale ciii).
Przy jednym z zabiegów usłyszałam od niego, że mam prowadzić kartę, a nie się obijać, no to pomogłam.
Okazji do intubowania niestety wtedy nie było, bo pacjent był znieczulony zewnątrzoponowo, ale doktor powiedział, że ma w piątek dyżur, to jak będę i będę chciała to poćwiczę :)
W ogóle to po raz kolejny przegapiłam pociąg, bo było jeszcze pilne cięcie, więc zamiast wyjść, zostałam na bloku.
Znów poprowadziłam kartę i teoretycznie pojawiła się też okazja do intubacji, ale nie robiłam tego, bo pacjentka była straszną histeryczką. Narobiła tyle hałasu, że wszyscy robili wszystko w pośpiechu, żeby mieć to szybko za sobą. Za to pożartowałam sobie z anestezjologiem i posłuchałam szpitalnych mądrości życiowych :D
Jak już się zorientowałam, że nie mam co się spieszyć, bo mój pociąg już odjechał, zostałam na kolejny zabieg. Tym razem kolejne żylaki.
Operował inny naczyniowiec niż ostatnio, co od razu rzuciło się w oczy, co lekarz to metoda.
Przede mną ostatnie 2 dni praktyk :( Wyrobiłam już tyle godzin, że spokojnie mogłabym się więcej nie pojawiać w szpitalu, ale co poradzić, za bardzo to lubię :)
Comments
Post a Comment