Skip to main content

Praktyki - dzień XI

Czas wrócić na praktyki.
Planowałam zrobić to w zeszłym tygodniu, ale problemy z kostką spowodowały, że byłabym mało użyteczna na oddziale. Na szczęście teraz już wszystko w porządku, więc mogłam wrócić do pracy.
Przestawienie się na poranne wstawanie nie było łatwe, czego dowodem była przebieżka na pociąg... za późno wstałam, za późno wyszłam z domu, ale zdążyłam :)
W szpitalu w pierwszym momencie mnie nie poznali.
Nie było mnie 3 tygodnie, plus inny kolor włosów, które dodatkowo, pierwszy raz, nie były spięte w kok.
Na oddziale spokojnie, bo z powrotem otworzono drugi oddział chirurgii (w czasie wakacji jest czynny tylko jeden). W związku z tym, jak zwykle, poszłam na blok operacyjny, gdzie znów miałam okazję zobaczyć 2 nowe zabiegi.
Tym razem laparoskopowe usunięcie śledzony i amputację małego palca stopy. Drugi zabieg trwał dosłownie 5 minut. Pacjentką była starsza kobieta z zaawansowaną cukrzycą.
Mały palec był w strasznym stanie, odwrócony o 180*, paznokciem do dołu. Nie był to pierwszy raz kiedy musiała mieć amputację i patrząc po jej stanie, przypuszczam, że nie ostatni.
Wniosek po kolejnym dniu na bloku, muszę jeść drugie śniadanie zanim tam pójdę... Znów burczało mi w brzuchu, na tyle głośno, że sympatyczny chirurg skomentował, że "o, widzę, że koleżanka nie jadła jeszcze śniadania"... No cóż :P Pielęgniarki za to stwierdziły, że one mnie świetnie rozumieją, bo one zawsze są głodne na bloku, a potem szef się dziwni, że ciągle jedzą w przerwach między zabiegami :D
Gdy już rozważałam powrót z bloku na oddział, przyszedł ortopeda i powiedział, że za chwileczkę będzie pacjentka do endoprotezy biodra. Zostałam więc na kolejną operację i... po raz pierwszy asystowałam <3
Doktor już ostatnio chciał mnie wziąć na asystę, ale nie było przygotowanych tyłu jałowych strojów, tym razem przynieśli :D
Zaczęłam od drobnej wpadki, bo wymyłam się porządnie, po czym się okazało, że nie zdjęłam pierścionka i musiałam iść zrobić to jeszcze raz ;P Później jeszcze tylko raz chirurg musiał przeze mnie zmieniać rękawiczki, bo za bardzo się pochylałam nad stołem, wyglądając nad jego rękami i dotknęła ich maseczką, która nie jest sterylna, ale tak poza tym wszystko poszło gładko. Pan doktor jest przesympatyczny, widać, że to co robi to jego pasja, a im więcej wiercenia, stukania młotkami i piłowania, tym większą ma z tego radochę :D
Operacja, jak każda ortopedyczna, robi wrażenie. Krew pryskała na wszystkie strony, ja stałam po "czystszej" stronie stołu, trzymając "haki", więc miałam brudne tylko rękawiczki i rękawy, ale lekarka, stojąca obok ortopedy, miała w kropelkach krwi dosłownie wszystko. Od twarzy po buty :P
Zabieg trwał trochę ponad godzinę, więc nie zdążyłam się zmęczyć asystowaniem.
Mam nadzieję, że będę jeszcze miała okazję.

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się