Skip to main content

Wrzesień coraz bliżej, czyli czas pogodzić się z Harperem.

Wakacje, a przynajmniej ich najprzyjemniejsza część, już za mną. Choć nowy rok akademicki rozpoczynamy dopiero 3 października (pierwszy raz nie we wrześniu, wow, wow!), to dla mnie niestety już teraz nastał czas nauki. W niedzielę wieczorem wróciłam z obozu konnego, który jak co roku był rewelacyjny i gdybym tylko mogła, zostałabym na nim dłużej, a już w poniedziałek zabrałam się za moją "ulubioną" lekturę - Harpera. Większość moich znajomych, którzy także mają poprawkę, siedzi nad powtórkami już od początku sierpnia... Mam nadzieję, że ograniczona ilość czas spowoduje, że lepiej się zmotywuję, bo doskonale wiem, że gdybym zabrała się za to wcześniej to efektywność takiej nauki byłaby u mnie bliska zeru. Teraz mam równo 2 tygodnie, z jednej strony to wcale nie tak dużo, w końcu mówimy o biochemii, ale z drugiej, ja ten materiał przerabiałam już jakieś 3 raz... Drugi termin egzaminu ma formę pytań esejowych, więc i tak ogromne znaczenie będzie miała przychylność sprawdzających, no i szczęście, którego zabrakło mi w pierwszym podejściu.
Powoli, mozolnie posuwam się do przodu, kilka rozdziałów już za mną, motywacja jest na znośnym poziomie, oby przynajmniej na takim się utrzymała. Tym razem mam też trochę inne podejście niż przed pierwszym terminem. Wtedy wychodziłam z założenia, że "trudno, jak nie zdam to podejdę do poprawki, w końcu to biochemia, będę usprawiedliwiona", a teraz wiem, że nie za bardzo mam czas na kolejną poprawkę, biorąc pod uwagę moje plany na ostatnie 3 tygodnie wakacji. Tak więc nie ma innej opcji, muszę zdać i koniec. Gdyby tylko to wszystko nie było takie nużące i szczegółowo opisane... Pocieszające jest to, że każdy lekarz musiał kiedyś przez to przebrnąć, mniej pocieszające, ale równie prawdziwe, że nie jest to ostatni beznadziejny przedmiot na tych studiach (ach farmakologio, już nie mogę się doczekać!), więc nie ma co marudzić, bo będzie gorzej :P
Tym optymistycznym akcentem kończę i wracam do nauki, może jeszcze tylko po drodze zgarnę jakąś motywacyjną czekoladę :D


Comments

  1. Anonymous28/8/16

    Farmmakologia sie nie martw, bo nie jest taka zla :) a z biochemia napewnno sobie poradzisz, zawlaszcza jesli pytania esejowe sa tym co lubisz (jesli tak mozna to nazwac :) )

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie martwię się, bo jeszcze nawet nie zaczęłam przedmiotu ;) Dzięki za pokrzepiający komentarz :)

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się