Skip to main content

Kolejny dyżur, pierwsza asysta po praktykach i nocne przemyślenia

Niedziela, można się wyspać, odpocząć, pouczyć na biochemię? Można, a ja zamiast tego wstałam o 8, a godzinę później zameldowałam się na Oddziale Chirurgii i Transplantologii. Nie planowałam kolejnego dyżuru tak szybko, ale wiedziałam, że i tak nie wykorzystam lepiej tego czasu, więc postanowiłam pójść chociaż na trochę. Od wejścia przywitał mnie skonfundowany wzrok trójki lekarzy, zaskoczonych obecnością studentki o 9 rano, tym bardziej w weekend :P
Dwójka z nich właśnie kończyła dyżur i przekazywała informacje o stanie pacjentów mojemu ulubionemu dr S. Po zmianie dyżurnego poszliśmy na obchód, a później posiedziałam trochę na Izbie Przyjęć z bardzo miłą panią doktor, która była też ostatnio (i pokazała nam wtedy m.in. narzędzia chirurgiczne, opisując ich nazwy i zastosowania). Czas leciał mi bardzo szybko, mimo że nic konkretnego nie robiłam.
Zapowiadało się, że nic specjalnego już się tego dnia nie wydarzy, więc zastanawiałam się czy jest w ogóle sens jeszcze siedzieć. Tym bardziej, że nagle zrobiło się nas aż 5 osób. Więcej studentów niż lekarzy, bo zamieszanie z zapisami na dyżury. Na szczęście, w tym momencie dr S. rzucił "To co Ruda? Idziemy przyjąć mojego kolegę?", no to poszłam na Izbę, a później, ku mojej ogromnej radości,  prosto na blok, gdzie doktor powiedział, żebym umyła się do zabiegu. Kolega doktora miał do wycięcia tłuszczaka dołu łokciowego. Wszystko poszło bardzo sprawnie, pobawiłam się w asystowanie, posłuchałam żarcików, po czym, po jak się okazało 6h (pójdę na "trochę", jaaaasne :P ) zakończyłam dyżur. Następny dopiero za 11 dni :(
To rewelacyjne uczucie, gdy coś z pozoru tak zwyczajnego jak siedzenie w weekend na dyżurze w szpitalu daje tyle radości. Rozmawiałyśmy o tym nawet ostatnio z T. i zgadzamy się co do tego, że to naprawdę świetna rzecz, być studentem [a później miejmy nadzieję, że także lekarzem] "z powołania". Może brzmi to jak banał, ale obie szczerzymy się na samą myśl o każdym kolejnym dyżurze czy możliwości pójścia na sekcję, nie mówiąc już o tym, że w moim wypadku najlepszym dowodem na to jest wstawanie rano. Każdy kto mnie zna, wie, że godzina 8 w weekend (nie mówiąc już o 5:15, o której wstawałam przez prawie miesiąc wakacji na praktyki) to dla mnie środek nocy i niewiele jest rzeczy dla których jestem w stanie zwlec się z łóżka o tak wczesnej porze. Jasne, istnieje prawdopodobieństwo, że w pewnym momencie nam przejdzie, będziemy miały dosyć, albo stwierdzimy, że "czym myśmy się tak ekscytował?", ale z dużym przekonaniem mogę powiedzieć, że jeszcze nam bardzo, bardzo, bardzo daleko do tego. Od momentu, gdy dostałam się na studia, ani przez chwilę nie żałowałam, że wybrałam taki, a nie inny kierunek. Choćbym miała przytłaczającą ilość nauki, choćbym marudziła na czym świat stoi, że to wszystko nudne i bezsensu, to jeszcze nigdy, ani przez chwilę, nie przeszło mi przez myśl, że "to nie dla mnie", albo "co ja tutaj robię". Każdy dyżur, wizyta na bloku, kurs szycia chirurgicznego, sekcja, asysta do zabiegu, utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że nie mogłam wybrać lepiej.

Przemyślenia, przemyśleniami, ale teraz czas wrócić do rzeczy przyziemnych, takich jak np. nauka biochemii, albo chociaż szybkie ogarnięcie materiału na kolokwium z angielskiego...

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra...

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot...

Przepis na udane praktyki.

Pod wpływem zeszłorocznych i tegorocznych rozmów ze znajomymi i komentarza na moim blogu, oraz z okazji zakończenia kolejnych już praktyk (ostatni dzień był bardzo spokojny, piątek, za oknem deszcz, pacjentom chyba nie chciało się nawet chorować :P), postanowiłam napisać taki oto wpis :) Przede mną nadal jeszcze wiele lat studiów, a co za tym idzie, praktyk wakacyjnych, a później staż, który na ten moment wiele się od nich nie różni. Jak to będzie gdy mój rocznik dotrze do tego etapu? Nikt nie wie. Ten miniporadnik nie jest dla wszystkich, bo każdy może mieć inne wyobrażenie i oczekiwania wobec swoich praktyk. Poza tym zawsze można wyjątkowo kiepsko trafić, ale to są rzadkie wyjątki i na nich nie będę się skupiać. Jeśli chcesz jedynie "odklepać" przykry obowiązek, który skraca ci wakacje, po prostu zrób praktyki u cioci/taty/mamy koleżanki, albo jeśli nie znasz zupełnie nikogo kto podpisał by ci papiery i dał święty spokój, to popytaj na uczelni/poczytaj w Internecie, któr...