Skip to main content

Fizjo do przodu, imprez co niemiara, a teraz czas zejść na ziemię.

Trochę mnie tu nie było, ale to dlatego, że miałam imprezowo-IFMSowy maraton od zeszłej środy aż do niedzieli, a później odsypiałam aż do dzisiaj :P

Na początek, nawiązując do ostatniego wpisu o nauce do fizjologii. Otóż, jak się okazało, moja intuicja i zdolność logicznego myślenia po raz kolejny były wystarczające do zdania kolokwium i to na 4 :D Muszę przyznać, że rozwiązywanie testu było swego rodzaju rozrywką, jako że był on w formie zamkniętej z dystraktorami (tzn. "pozornie jednokrotnego wyboru").
W prawie każdym pytaniu byłam pewna jednej odpowiedzi z czterech. To jeszcze nie wystarczało do wykombinowania, którą odpowiedź zaznaczyć, ale w momencie gdy jeszcze jedno zdanie "gdzieś mi świtało", a inne było "jakoś tak nie do końca", to udawało się metodą wykluczania wybrać poprawnie. Efekt? Straciłam tylko 6 punktów z 30, mimo że tak jak pisałam ostatnio, ciężko mi przychodzi zmuszenie się do nauki tego przedmiotu.
Kolejna pozytywna informacja jest taka, że właśnie sobie wyliczyłam średnią z pierwszego działu z biochemii i jestem na plusie. Miałam do poprawy 1 wejściówkę, ale do ostatniej chwili nie wiedziałam czy podejdę do "przerywacza", bo w ten sam dzień pisaliśmy fizjologię i "odróbkową" wejściówkę z biochemii. Ostatecznie uznałam, że nic nie tracę podchodząc i napisałam na tyle, na ile byłam w stanie. Dziś były podawane wyniki i dowiedziałam się, że poprawiłam na 3,5, co z innymi ocenami daje mi możliwość zawalenia 2 wejściówek bez utraty prawa podejścia do egzaminu :P
Nie pamiętam czy już o tym pisałam, ale własnie tak to tutaj wygląda. Aby móc przystąpić do końcowego testu z biochemii trzeba mieć średnią 3,0. Do niczego innego oceny z wejściówek się nie liczą, więc większość osób przez cały rok kalkuluje, kiedy można sobie odpuścić, a kiedy trzeba przysiąść i coś zdać/poprawić.
W najbliższej przyszłości mam już tylko kolokwium z angielskiego i jedną zaległą immunologię do nadrobienia, a tak to spokój, jedynie standardowe wejściówki.

Nienaukowo mogę napisać, że weekendowy Zjazd Delegatów był rewelacyjne, zarówno pod kątem towarzyskim jak i edukacyjno-motywacyjnym. Już się nie mogę doczekać kolejnego.
W tym tygodniu planowałam odpocząć od imprez, zwłaszcza, że jurto idziemy z koleżanką na dyżur na SOR, więc jakiekolwiek wyjście mogłoby być dopiero w sobotę, no ale już mnie koleżanka z grupy pytała czy robimy coś na Andrzejki... trzeba będzie pomyśleć :D


EDIT: Idę w piątek na kolejną sekcję <3

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się