Skip to main content

Praktyki - dzień V i VI

Dzień V
Od rana dużo ruchu na oddziale, wpisy, wypisy, wywiady, kroplówki, hurtowe wyciąganie wenflonów, wożenie w te i we wte na badania.
Nie miałam przez to czasu iść na blok, na którym były 2 krótkie zabiegi.
Koło godz.10 wszystko było zrobione i nastał całkowity spokój, zarówno na oddziale jak i na bloku. No więc siedziałam, piłam kawę i jadłam ptasie mleczko, które jakiś pacjent przyniósł. W tej kwestii w polskich szpitalach nic się nie zmienia, nadal pielęgniarki dostają ogromne ilości kawy i słodkiego, co mi bardzo odpowiada :P


Dzień VI
Nowy tydzień na oddziale chirurgii rozpoczął się najbardziej zabieganym jak narazie dniem praktyk. Od samego rana było tyle roboty, że nie było opcji, żebym poszła na blok. Nie było nawet czasu na wypicie kawy w ramach przerwy.
8 kolonoskopii, gastroskopia, 11 zabiegów, kilka tomografii, 17 wpisów i tyle samo wypisów. W pewnym momencie 2 pacjentów musiało czekać na krzesłach, mimo bycia przyjętym na oddział, bo nie było wolnych łóżek. Spokojnie zrobiło się dopiero tuż przed 13, więc na dobrą sprawę mogłam pojechać do domu, aleee... Oczywiście zamiast tego poszłam na blok, bo miały być 2 operacje ortopedyczne, a na takich jeszcze nie byłam.
O mały włos zaliczyłabym asystowanie, bo doktor stwierdził, że co tak będę bezczynnie patrzeć. Nawet się umyłam, ale był tylko 1 dodatkowy jałowy fartuch i dla mnie nie zostało.
Mimo tego było super, bo kolejna nowa rzecz. Tym razem zabieg polegał na połączeniu śrubą 2 części uszkodzonej kości łokciowej, przy czym w trakcie operacji okazało się, że oprócz tego zwichnięta jest kość promieniowa i główka zrosła się z kością ramienną poza torebką stawową, więc chirurg całkowicie tę część ją usuną. Przywrócił dzięki temu pełen zakres ruchów w stawie. Ekipa prowadząca zabieg była bardzo sympatyczna, panowała dość rozluźniona atmosfera, a anestezjolog opowiadał żarty.
Ja, choć oglądało się to wszystko bardzo fajnie, stwierdziłam, że na pewno nie zostanę ortopedą. Praca z dłutem, młotem, śrubokrętami i wiertarką to niekoniecznie moja wymarzona specjalizacja :P
Po wyjściu z bloku było oczywiście zbyt późno żebym zdążyła na pociąg, więc zostałam na oddziale i pomagałam pielęgniarkom.

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się