Skip to main content

Coraz bliżej...

Sesja? Nie, oczywiście mam na myśli ferie :D
Moja sesja obejmuje tak naprawdę 1 egzamin, z którego jak się uda to będę zwolniona, a jak nie to pójdę i napiszę, spędzę tam godzinkę i dopiero zacznę ferie, więc i tak bez problemu :)
Dziś pisałam pierwsze, z dwóch ostatnich kolokwiów w tym semestrze. Jak poszło to się okaże jutro, ale nie podobało mi się. Nasz drogi Zakład Chemii robi testy z kosmosu, pula nie wchodzi, zadania wykluczają poza materiał seminarek lub są to kwestie napisane małym druczkiem, pod obrazkiem, albo jeszcze lepiej, rzeczy, które powinniśmy wywnioskować z obrazka, który chyba w związku z tym powinniśmy mieć w głowie, razem z tymi 210 slajdami...
No, ale trudno, o 13 wyniki, jak nie zdałam, to za tydzień podejdę do drugiego terminu. I tak nie planuję wracać jeszcze do domu.

Za to na anatomii było dzisiaj śmiesznie. Poszłam totalnie nieprzygotowana, jak nigdy. Uznałam, że wolę przejrzeć chemię i iść spać, a anatomię nadrobię sobie w czasie ferii. Nie byłam jedyną osobą w grupie, która wyszła z tego założenia, więc gdy dr.K. zaczął odpytywać to wszyscy chowali się za książkami, z których próbowali na szybko coś wyczytać (ja miałam tą dogodną pozycję, że siedziałam za stołem z preparatem, więc mogłam dyskretnie zaglądać do książki i udawać całkiem przyzwoicie przygotowaną :P ), ale i tak wychodziło to marnie. W końcu, po kolejnym "yyy, nie wiem", "noo, ja też nie za bardzo", usprawiedliwiliśmy się, że to wszystko przez 2 kolokwia, które wyjątkowo dostały wyższy priorytet od anatomii (oczywiście ubraliśmy to ładniej w słowa) i doktor dał nam spokój. Zabraliśmy się za oglądanie preparatu, ale jako, że był kiepsko wypreparowany to postanowiliśmy to zmienić :D
Ku radości mojej i koleżanki, nam przypadła ta fucha, choć od preparatu znów nieznośnie gryzło w oczy, to i tak miałyśmy frajdę, próbując dostać się do rozworu przełyku i aorty. Udało nam się bez poczynienia zbyt dużych szkód :D
Gdy już obejrzeliśmy wszystko do czego udało nam się dotrzeć, doktor zarządził powrót na miejsca, żeby przepytać nas z kolejnego tematu. Mieliśmy dzisiaj odrobić przyszłotygodniowe zajęcia (taki mały myk, żeby wydłużyć sobie ferie), ale wszyscy byli z tego powodu nieszczęśliwi, bo chcieli zdążyć zrobić ostatnie powtórki z chemii, więc ostatecznie uśmiechnęliśmy się ładnie do doktora K i po 30 dodatkowych minutach byliśmy wolni.

Po anatomii i chemii musiałam zmarnować kolejne 1,5h na angielski, którego strasznie tu nie lubię. Moja nastawianie nie pomaga, ale po prostu każde zajęcia spędzam, myśląc o tym jak bardzo marnuję własnie czas...

Za to wieczór przyjemny, choć kolokwium z biologii molekularnej już jutro, to będzie jeszcze czas na naukę, bo piszemy o 15. W związku z tym zrobiłyśmy sobie ze współlokatorką wieczór z filmem i Martini <3
Przejrzę jeszcze teraz seminarki z biologii, jutro pula i oby ten Zakład okazał się bardziej prostudencki niż Zakład Chemii.

Comments

  1. Chyba każdy zakład z chemii ma coś w sobie, że wymyśla pytania z kosmosu i wymaga tego wszystkiego od nas :<

    Powodzenia :) Moją pierwszą sesję również wspominam cudownie z jednym egzaminem na początku 1go tygodnia, co dało prawie 18dni wolnego potem <3

    ReplyDelete
  2. Ferie już niedaleko, jeszcze tylko chwila intensywnego biegu i finisz. :D
    Powodzenia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :) Chemia już z głowy, teraz pozostaje tylko czekać na wyniki z biolomolo i cieszyć się feriami :D

      Delete
  3. Anonymous21/1/15

    Masz jakiś sprawdzony sposób na naukę anaty? :)


    Pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ze sprawdzonymi sposobami jest o tyle problem, że coś co sprawdza się dla mnie, niekoniecznie będzie skuteczne dla innych.
      Ja zaczynam od robienia notatek z tego co czytam, a później nauka na głos ze znajomymi, w ten sposób najlepiej zapamiętuję i uczę się opowiadać, co jest mi potrzebne na ustne kolokwia. Pewnie gdybym miała kolokwia w formie testowej to zamiast tego rozwiązywałabym testy ;)

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się