Miałam już okazję uczestniczyć we wszystkich przedmiotach, obowiązujących nas w tym semestrze. Ogólne odczucia nadal są pozytywne :) Prowadzący zrobili na mnie, jak na razie, bardzo dobre wrażenie, nawet Ci na nudnych przedmiotach, mówią w znośny, niezbyt nużący sposób. Choć może to po prostu ja mam jeszcze zapał, bo to dopiero pierwszy miesiąc :P W poniedziałek znów wstałam na 8 rano na wykłady! Ponownie nie żałowałam, bo psychologia kliniczna jest świetnie prowadzona. Zarówno wykłady jak i ćwiczenia są bezstresowe, ciekawe i wciągające. Wiele rzeczy, o których jest mowa wydaje mi się dość oczywistych, z takiej "życiowej wiedzy", ale dowiedziałam się już także kilku nowych informacji. Za to pierwszy wykład z patomorfologia przypomniał mi, że przecież tak naprawdę to już od przeszło pół roku przedmiot ten można by śmiało nazywać onkologią. Nauka na egzamin tych wszystkich nowotworów, które póki co zlewają mi się w jedno, będzie straszna. Nie mówiąc już o nauce "szkiełek" na część praktyczną, to dla mnie nadal czarna magia.
Do grona bezstresowych przedmiotów dołączyło "zdrowie publiczne" i "higiena i epidemiologia", które są prowadzone przez ten sam Zakład i tematyką będą się prawdopodobnie mocno przeplatać. Na pierwszy z nich, w ramach zaliczenia, trzeba napisać esej na dowolnie wybrany temat, wchodzący w zakres zagadnień poruszanych na zajęciach, nie będzie to problem, bo o samym IFMSA mogłabym napisać elaborat, a doskonale spełnia wymagania. Drugi przedmiot kończy się zaliczeniem testowym, ale można zdobywać dodatkowe punkty na zajęciach, więc to raczej tylko formalność.
Z trochę bardziej wymagających ćwiczeń, zaczęliśmy ostatni semestr patomorfologii. Zmienili nam się prowadzący i seminarkę prowadził sympatyczny młody rezydent, który wypuścił nas prawie godzinę przed czasem (w tak ekspresowym tempie poprowadził zajęcia), natomiast preparaty omawiał dr G., który jest dość ekscentryczny i lubi pytać na zajęciach. Jest przy tym "niegroźny", bo choć z upodobaniem rzuca "Źle. Dwója!" do każdej osoby nieznającej odpowiedzi na pytanie, to w rzeczywistości żadnych ocen nie wstawia. Mimo tego spora część mojej grupy się przejęła i na kolejne zajęcia przyszła obkuta. Na pewno na tym nie stracą, ale śmiać mi się chciało jak okazało się, że tym razem są inni prowadzący. Zresztą nie tylko mi, bo dr B. (znany dobrze osobom zainteresowanym działalnością Porozumienia Rezydentów) patrzył z rozbawieniem i niedowierzaniem jak kolejne osoby potrafiły odpowiedzieć na szczegółowe pytania, a później skomentował, że on 2 lata miał zajęcia z dr G. i nie pamięta, żeby kiedykolwiek się tak nauczył :P
Mieliśmy też pierwszą mikrobiologię, jeszcze niegroźną, bo bez wejściówki, ale za to na kolejnej będą dwie (dlatego właśnie pisze wpis, zamiast się uczyć na wtorek...). Tu też zmieniła nam się prowadząca, z czego bardzo się cieszę, bo ta jest znacznie fajniejsza i dużo lepiej prowadzi zajęcia.
Poza kolejnymi przedmiotami, miałam też trochę biegania w związku z IFMSA, spotkanie informacyjne dla pierwszaków, "Pierwszy wykład z anatomii", Walne Zgromadzenie Członków Oddziału i wybory nowego Zarządu. W tym roku zapowiada się, że będę znacznie mniej czasu spędzać siedząc w pokoju, bo beznadziejny układ zajęć, w połączeniu z działalnością w IFMSA i STNie nie da mi takiej możliwości. No i nie zapominajmy o imprezach (na dobry początek, w pierwszych 7 dniach po przyjeździe na uczelnię, przetańczyłam łącznie 15h) i wyjazdach, kiedy ja w tym wszystkim znajdę czas na seriale?! No dobra, i na jakąś naukę :P
Do grona bezstresowych przedmiotów dołączyło "zdrowie publiczne" i "higiena i epidemiologia", które są prowadzone przez ten sam Zakład i tematyką będą się prawdopodobnie mocno przeplatać. Na pierwszy z nich, w ramach zaliczenia, trzeba napisać esej na dowolnie wybrany temat, wchodzący w zakres zagadnień poruszanych na zajęciach, nie będzie to problem, bo o samym IFMSA mogłabym napisać elaborat, a doskonale spełnia wymagania. Drugi przedmiot kończy się zaliczeniem testowym, ale można zdobywać dodatkowe punkty na zajęciach, więc to raczej tylko formalność.
Z trochę bardziej wymagających ćwiczeń, zaczęliśmy ostatni semestr patomorfologii. Zmienili nam się prowadzący i seminarkę prowadził sympatyczny młody rezydent, który wypuścił nas prawie godzinę przed czasem (w tak ekspresowym tempie poprowadził zajęcia), natomiast preparaty omawiał dr G., który jest dość ekscentryczny i lubi pytać na zajęciach. Jest przy tym "niegroźny", bo choć z upodobaniem rzuca "Źle. Dwója!" do każdej osoby nieznającej odpowiedzi na pytanie, to w rzeczywistości żadnych ocen nie wstawia. Mimo tego spora część mojej grupy się przejęła i na kolejne zajęcia przyszła obkuta. Na pewno na tym nie stracą, ale śmiać mi się chciało jak okazało się, że tym razem są inni prowadzący. Zresztą nie tylko mi, bo dr B. (znany dobrze osobom zainteresowanym działalnością Porozumienia Rezydentów) patrzył z rozbawieniem i niedowierzaniem jak kolejne osoby potrafiły odpowiedzieć na szczegółowe pytania, a później skomentował, że on 2 lata miał zajęcia z dr G. i nie pamięta, żeby kiedykolwiek się tak nauczył :P
Mieliśmy też pierwszą mikrobiologię, jeszcze niegroźną, bo bez wejściówki, ale za to na kolejnej będą dwie (dlatego właśnie pisze wpis, zamiast się uczyć na wtorek...). Tu też zmieniła nam się prowadząca, z czego bardzo się cieszę, bo ta jest znacznie fajniejsza i dużo lepiej prowadzi zajęcia.
Poza kolejnymi przedmiotami, miałam też trochę biegania w związku z IFMSA, spotkanie informacyjne dla pierwszaków, "Pierwszy wykład z anatomii", Walne Zgromadzenie Członków Oddziału i wybory nowego Zarządu. W tym roku zapowiada się, że będę znacznie mniej czasu spędzać siedząc w pokoju, bo beznadziejny układ zajęć, w połączeniu z działalnością w IFMSA i STNie nie da mi takiej możliwości. No i nie zapominajmy o imprezach (na dobry początek, w pierwszych 7 dniach po przyjeździe na uczelnię, przetańczyłam łącznie 15h) i wyjazdach, kiedy ja w tym wszystkim znajdę czas na seriale?! No dobra, i na jakąś naukę :P
Jejku wreszcie jakis pozytywny wpis! Tak trzymaj od razu lepsze samopoczucie po przeczytaniu tego! Dziekuje :D i powodzenia!
ReplyDeleteNa moim blogu z reguły są pozytywne wpisy, zapraszam częściej :D
Delete