Skip to main content

Wakacji ciąg dalszy, czyli poprawka zdana!

No i po raz kolejny się udało :) W środę, po 2 tygodniach intensywnej nauki (spędziłam nad tym naprawdę sporo czasu jak na mnie*, ale zabrałam się za to dużo później niż wszyscy moi znajomi, więc nie bardzo miałam wyjście) podeszłam do poprawki z biochemii. Składała się ona z 9 pytań otwartych. Powiedziałabym, że ich poziom trudności był mieszany, były takie, w których odpowiedź była oczywista, ale niestety pojawiły się także takie, w których trudno było odgadnąć jakiego rodzaju odpowiedzi oczekuje autor pytania. Do zdania trzeba było zdobyć 5 punktów. Po napisaniu egzaminu miałam dość neutralne odczucia, ani optymistyczne, ani pesymistyczne, ponieważ z jednej strony odpowiedziałam na wszystkie pytania, ale z drugiej, na część z nich było to bardziej zgadywanie o co może chodzić i wymyślanie nowych biochemicznych teorii :P Zostaliśmy poinformowani, że wyniki będą możliwe do odebrania dopiero w piątek, więc wykorzystałam te 2 dni na spędzanie czasu ze znajomymi i jednodniowy, a raczej jednonocny wypad nad morze. Spanie na plaży pod rozgwieżdżonym niebem było świetną formą relaksu po tych męczących 2 tygodniach. Poza tym, w końcu zrealizowałam swój plan, do którego zbierałam się już 3 lata, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu, zrobiłam sobie tatuaż :D Wyszło to trochę spontanicznie, bo chciałam się tylko umówić na termin, wiedząc, że na ogół w dobrych studiach trzeba czekać minimum 2 tygodnie, taką informację usłyszałam gdy dotarłam na miejsce, ale chwilę później okazało się, że akurat jakiś inny klient odwołał swoją wizytę i tatuażysta zaproponował, że zrobi mi to od razu. Po wstępnym szoku, oczywiście się zgodziłam, tak więc od teraz tytuł mojego bloga będzie mi już zawsze towarzyszył :) Samo wykonanie tatuażu zajęło max. 20 min, nie było zupełnie bezbolesne, ale też nie był to silny ból, śmiem twierdzić, że znacznie mniej przyjemne jest użycie depilatora :P

Dziś o 12:30 pojechałyśmy z koleżanką do Zakładu Biochemii po odbiór wyników. Na miejscu czekał nas tłum ludzi, bo ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby wyniki obu kierunków, lekarskiego i stomatologii, oraz obu wydziałów, polish division i english division wydawać w tym samym czasie.
Po minach szybko można było się zorientować, że poprawka nie poszła najlepiej... Stojąc w kolejce, słysząc kolejne "dwa", "dwa", "dwa", zaczęłam powoli tracić moje neutralne podejście na rzeczy wyraźnie pesymistycznego, ale na szczęście okazało się, że udało mi się uzbierać wymaganą liczbę punków, a tym samym znaleźć w gronie szczęśliwców, którzy zdali (wyniki były naprawdę okropne, nie wiem jak to wyglądało w ubiegłym roku, ale w tym, szef Zakładu będzie miał łącznie przeszło 100 osób do przepytania z naszych 2 wydziałów i dwóch kierunków, a robi to zawsze osobiście).
Nie wiem z czego wyniknęły tak złe wyniki, chyba po prostu z bardzo surowego oceniania prac przez asystentów, bo nie chce mi się wierzyć, że aż tyle osób by się nie nauczyło.

*Przy tej okazji, bardzo dziękuję Laurce, autorce bloga It's time to be happy again. za podsunięcie mi aplikacji, pomagającej w motywacji do nauki. Jest ona banalnie prosta i oczywiście łatwo można ją oszukać, ale ponieważ mam tendencję do niepotrzebnego bawienia się telefonem co 5 minut, zwłaszcza w trakcie nauki, to okazała się dla mnie bardzo pomocna, bo naprawdę chciałam siedzieć i się uczyć, a raczej wiedziałam, że muszę to robić i dzięki aplikacji mogłam śledzić ile czasu faktycznie spędziłam nad biochemią, bez Facebooka, smsowania i innych rozpraszaczy.
Przez 2 tygodnie przeszło 100h nad biochemią, szaleństwo, ale najważniejsze, że to już za mną, teraz mogę wrócić do cieszenia się wakacjami.



Comments

  1. Haha cieszę sie ze apka pomogła :D i gratulacje!! <3 U mnie tez biochemia do przodu, co prawda ledwo sie udało (2 pkt mniej i bym nie zdała a max do zdobycia było 60) ale u nas tez był pogrom i ponad połowa zdających została odesłana na 3 termin...

    ReplyDelete
  2. Dziękuję i wzajemnie! Ja też byłam na granicy, ale przy egzaminie na 9 punktów to każdy 1 robi ogromną różnicę ;)

    ReplyDelete
  3. Hehe bioszka, pamiętam jak dziś :D Fajnie, że Ci się udało ten badziew zdać, jeden schodek bliżej końca tych studiów :D

    ReplyDelete
  4. U nas, z tego, co pamiętam, bioszka odesłała jakieś 30 osób z powrotem na drugi rok... Tak więc tym bardziej powodzenia. ;) Może u was nie będzie patologii. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas zapowiada się na szczęście trochę mniej, ale na pewno popsuła wakacje sporej grupie osób ;)

      Delete
  5. Anonymous16/9/16

    ja dopiero będę zaczynał swoją przygodę z biochemią i jestem mega podekscytowany wizją przyszłości, piszesz ciekawie, będę zaglądał częściej!

    http://curasalutis.blogspot.com/

    Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się