Skip to main content

Koniec roku coraz bliżej, czyli krótko przedsesyjnie.

Kolejny, ostatni już, tydzień zajęć za mną. W poniedziałek mieliśmy nasz ostatni angielski, na którym poznaliśmy oceny z pisanego tydzień wcześniej kolokwium, a później oceny końcowe.
Na pierwszym roku nie było mi zbyt po drodze do nauki na kolokwia, a dodatkowo, nasz prowadzący układa takie testy, że idąc nauczona potrafiłam napisać na gorszą ocenę niż gdy szłam nieprzygotowana. Prawda jest taka, że te zaliczenia, które pisałam tylko w oparciu o swoją ogólną znajomość angielskiego, szły mi zazwyczaj lepiej niż te, na które próbowałam się czegoś uczyć z książek, dlatego na drugi rok nawet nie kupowałam książki. Mimo tego, koniec końców, ku bardzo miłemu zaskoczeniu, okazało się, że udało mi się, nie tylko wywalczyć zwolnienie z egzaminu, ale także dobić do wyższej średniej niż się spodziewałam, więc przedmiot kończę z 4.5 do "indeksu". Mogłabym podejść do egzaminu, pewnie byłaby to jakaś dodatkowa motywacja do nauki słówek i szansa na nawet wyższą ocenę (patrząc po ubiegłorocznym teście), ale bez przesady, wizja zostawania na uczelni dłużej niż to konieczne mnie nie przekonuje, obejdę się bez piątki :P
Wtorek zaczęłam zaliczeniem praktycznym z fizjologii. Nie byłam na nie najlepiej przygotowana, bo tego samego dnia popołudniu czekało mnie kolokwium z patomorfologii i to na nim wolałam się skupić. Na szczęście nasza prowadząca, wiedząc w jakiej jesteśmy sytuacji, była bardzo wyrozumiała. Każdy losował jedno z 11 zagadnień praktycznych, po czym musiała napisać trochę teorii i ewentualnie wykonać jakieś badanie czy pomiar. Oczywiście, co ja wylosowałam? Taaak, moje ulubione zagadnienie z tego semestru, EKG. Wydawać by się mogło, że skoro pisałam to już 3 razy to powinno pójść mi bez problemu, ale naprawdę, zapamiętanie tych wszystkich amplitud i czasów trwania załamków szybko wylatuje z pamięci. No, ale coś tam w głowie miałam, więc bez większego dopytywania, pani doktor S. wstawiła mi 4.5 :)
Szczerze mówiąc, na popołudniowe kolokwium z patomorfologii szłam z nadzieją, że powtórzy się trochę pytań z poprzednich lat, bo zagadnienia, choć ciekawe i spędziłam nad nimi sporo czasy, były bardzo obszerne i łatwo było wszystko pomieszać, a test wielokrotnego wyboru nie ułatwia sprawy. Niestety, nie powtórzyło się za wiele, więc trzeba było zdać się na wiedzę, intuicję i szczęście. Po wyjściu byłam nastawiona raczej mało optymistycznie, ale już następnego dnia okazało się, że niepotrzebnie, bo kolokwium zaliczyłam i to na całkiem ładny wynik.
Zgodnie z naszymi przewidywaniami, rezultaty na roku nie były zbyt dobre, co nikogo nie zdziwi, bez mojego szczęścia, a może intuicji, pewnie też bym nie zdała. Około 1/3 roku czeka poprawka w przyszłym tygodniu.
Wtorkowy wieczór i noc spędziłam na rewelacyjnej grupowej domówce, był grill, wspólne fałszowanie piosenek, których nikt nie słucha, a każdy zna tekst, a nawet kąpiel w basenie w środku nocy :D Następny dzień zszedł mi w związku z tym na leniuchowanie i odsypianie.
Chciałam do końca tygodnia rozprawić się ze wszystkimi przedmiotami, ale niestety pod koniec zabrakło już motywacji do mikrobiologii i, mimo że pierwotnie taki był plan, to nie poszłam w piątek na poprawę ostatniej wejściówki. Pójdę na początku przyszłego tygodnia. Jeszcze tylko we wtorek czeka mnie druga część zaliczenia praktycznego z fizjologii i od tego momentu, cała moja uwaga przechodzi na biochemię, do której zostało już strasznie mało czasu.
Za to nadchodzący weekend spędzę rodzinnie, zbierając siły do sesyjnej walki :)

P.S. Dostałam dziś wczesny prezent urodzinowy, mój pierwszy stetoskop <3 Wybrałam go już jakiś czas temu przez internet i na żywo jestem nim równie zachwycona, miejmy nadzieję, że w użytku okaże się tak samo świetnym wyborem, co wizualnie :D



Comments

  1. gdzie oliwki zapasowe i membrana?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Schowane w oryginalnym pudełku :)

      Delete
  2. Anonymous14/6/16

    Jakiej firmy jest ten stetoskop? Bo śliczny <3
    Co prawda, ja dopiero I rok kończę, ale spytać nie zaszkodzi :D #sesja

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :)
      To stetoskop firmy Spirit, mają dużą gamę kolorów i dobre opinie. Równie dużo kolorów ma najpopularniejsza obecnie marka - Littmann, który też jest świetnym sprzętem, ale ich stetoskopy są o min.100zł droższe, ze względu na samą "markę" :)

      Delete
  3. Anonymous14/6/16

    Dziękuję bardzo! Teraz już mam jakieś pojęcie :)

    ReplyDelete
  4. Anonymous20/6/17

    W przerwie od sesyjnego zgiełku poszukuję stetoskopu i kolor Twojego strasznie mnie urzekł! :) Czy to błękit?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, to granatowy stetoskop internistyczny marki SPIRIT, a dokładniej "Majestic Series Adult Dual Head BLACK EDITION z niebieskim drenem" :) Bardzo polecam :)

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się