Skip to main content

Microsporum, Trichophyton, Streptococcusy i inne "wesołe stworki".

W poniedziałek napisałam ostatnią wejściówkę z biochemii. Choć temat okazał się znacznie mniej przyjemny niż przypuszczałam, pisząc poprzedni post, to udało mi się zdać na moją pierwszą, jedyną i ostatnią 5 :P
Dzięki temu średnia wybroniona, dopuszczenie do egzaminu jest, wiedzy niewiele, ale znacznie więcej niż gdybym zaczynała semestr z zapasem i można, chociaż na chwilę, zapomnieć o Harperze, bo nie muszę podchodzić już do żadnych poprawek.
W związku z tym, na tapetę weszła mikrobiologia, jak można się domyślić po tytule tego wpisu.
O tym, jak "cudownie" wygląda zdawalność wejściówek, już chyba pisałam. Średnio po 3-4 osoby na 13 z mojego stolika. Nie ma prawie nikogo, kto nie musiałby czegoś poprawiać, a większość ma po kilka zaległych tematów, zwłaszcza ci, którzy tak jak ja, ostatni miesiąc żyli główinie biochemią.
Dziś poszłam poprawiać 2 zaliczenia, jedno już po raz drugi, z bakterii Gramm (+) i to udało mi się zdać, bo większość pytań weszła z puli, a poza tym uczyłam się tego już po raz drugi. Chciałam także zdać "diagnostykę", ale niestety wejściówka do najprzyjemniejszych nie należała, a ja wiedzą nie grzeszyłam, więc skończyło się na pięknej dwójeczce, ale to dopiero drugie podejście, do trzech razy sztuka :P Poza tym coś tam już z tego umiem, więc kolejna poprawka będzie łatwiejsza.
Razem ze mną, był oczywiście tłum ludzi. Podziwiam, że asystentkom chce się to wszystko milion razy sprawdzać, zamiast po prostu ułożyć prostsze wejściówki, albo przynajmniej sprawdzać je według jednolitego klucza, a nie "jak popadnie". Zwłaszcza, że 2 dni temu 3 rok miał egzamin poprawkowy z mikrobiologii, na którym też znalazło się mnóstwo studentów, więc to kolejna rzeczy do sprawdzania dla Zakładu, ale chyba niespecjalnie się tym przejmują, bo już kolejny rok z rzędu tak to wygląda, że przeszło połowa zdających ma poprawkę z egzaminu. W dodatku, w zeszłym roku zdało ją tak niewiele osób, że na 3 termin (ustny u p.Profesor) musiało pójść około 60 osób.
Na pewno była szczęśliwa siedząc i odpytując taką rzeszę ludzi xD Chociaż kto wie, może jest samotna i ucieszyła się z towarzystwa...
Ja do egzaminu mam jeszcze cały semestr, więc póki co muszę się skupić na bieżących sprawach. We wtorek ostatnia i przy tym najgorsza wejściówka - antybiotyki... Taki mały przedsmak farmakologii, która czeka mnie na kolejnym roku. Poza tym, w środę mamy ostatnie kolokwium z fizjologii. Tym razem tematy mi bardzo odpowiadają i nie mam żadnych planów na weekend, więc jest szansa, że uda mi się naprawdę nauczyć, a nie tylko "iść strzelać i zdać". Tym bardziej, że egzamin z fizjologii też wcale nie jest taki prosty. Ostatecznie wszyscy go zdają (tylko jakimś wyjątkom, potwierdzającym regułę, udało się przejść do historii i repetować ten przedmiot, to nie biochemia, gdzie co roku po 20 osób musi powtarzać rok), ale około 50% ma wrześniowe poprawki, a tego bym nie chciała. Zwłaszcza, że z biochemii też jest takie ryzyko, a wizja nauki w wakacje 2 przedmiotów jest bardzo niezachęcająca.
Także, w ten weekend, poza odpoczynkiem, bo jest dużo czasu, czeka mnie romansowanie z mikrobiologią i fizjologią, ale to od jutra, dziś korzystam z pięknej pogody, a wieczorem planuję nadrobić seriale :)

Comments

  1. Taka mała wskazówko-rada mikrobiologiczna. Na 3 termin wejściówki ucz się tak jakby to miał być twój faktyczny ostatni termin. Nie wiem czy tylko u nas się tego czepiali aż tak, czy ogólnie idzie ku gorszemu... ale nie dopuścili do 1 terminu egzaminu jakieś 20 osób. Boże, jak dobrze że mam to już za sobą ;P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Podobno zależy do kogo się chodzi poprawiać, ale na wszelki wypadek właśnie tak robię, traktuję jak ostatni. Wolę pójść po terminie (w teorii mamy 3 tygodnie), ale być w miarę nauczona :)

      Delete
  2. U nas też i z biochemii i z fizjologii beznadziejne egzaminy... Kurczę, a tak bardzo mi się marzy sesja bez poprawek we wrześniu :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kto by nie chciał :) Może akurat się uda, a jak nie to trudno, kto to wydział, student, który nigdy nie przetrwał wrześniowej batalii, wszystkiego trzeba spróbować :P

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się