Skip to main content

Pierwszy tydzień II roku za mną

Ledwo tu przyjechałam, a już pierwszy tydzień zajęć za mną. Coś czuję, że ten rok przeleci mi jeszcze szybciej niż poprzedni.
Choć część zajęć miała jeszcze formę organizacyjną to mogę już powiedzieć parę słów o przedmiotach, z którymi przyjdzie mi się zmierzyć w tym semestrze.
Zaczęłam tydzień od ćwiczeń z immunologii. Po kilku słowach wprowadzenia zaczęliśmy normalne zajęcia, które miały głównie formę seminarium. Pod koniec robiliśmy rozmaz krwi i wypełnialiśmy kartę pracy.
Trafiła mi się bardzo sympatyczna prowadząca, lekko zakręcona, o śmiesznym adresie mailowym, tak jakby założyła go sobie w czasach bycia nastolatką i nie chciała go zmieniać na nic poważnego :P Zagadnienia były ciekawe i dość proste. Tak naprawdę nie dowiedziałam się prawie nic, czego bym już nie wiedziała. Może to wynikać z tego, że zagadnienia związane z układem odpornościowym były dla mnie trudne do zapamiętania i będąc w szkole doczytywałam je z Campbella, żeby lepiej zrozumieć, a książka ta wykracza materiałem poza podstawy licealne. Pewnie na kolejnych zajęciach zaczną się rzeczy, o których nie mam pojęcia, no i oczywiście wejściówki, które będą co tydzień. Na dobry początek będzie podwójna, z pierwszego i drugiego zagadnienia.
Tego samego dnia mieliśmy mieć wykład z immunologii, ale okazało się, że prowadzącej nie ma i odbędzie się on dopiero za tydzień.
Kolejnym przedmiotem na II roku jest budząca grozę wśród studentów biochemia.
Trafił mi się jako asystent kierownik Katedry, co tak naprawdę nic mi nie mówi, ponieważ od wielu lat nie prowadził on żadnych ćwiczeń dla grup polskich i nikt nie jest w stanie mi powiedzieć czy powinnam się cieszyć czy obawiać. Samej też nie było mi dane tego ocenić, bo na dobry początek nie pojawił się na ćwiczeniach... Były to zajęcia organizacyjne, ale i tak szkoda. Może się okazać, że to jego nie ostatnia nieobecność i skończy się tak, że ćwiczenia będziemy mieć prowadzone przez panią, która ma z drugą połową grupy. Pani doktor R. jest postrachem wśród studentów i jeśli ktoś ma tendencję do stresowania się, to zajęcia z nią będą dla niego największym koszmarem. Mnie ona bawi, więc nawet jeśli tak się skończy, że sporą część zajęć będziemy mieć z nią, nie będzie to dla mnie problemem.
Biochemia to niestety taki przedmiot, gdzie będzie mnóstwo wkuwania, w tym semestrze na jedną wejściówkę tygodniowo, a w drugim semestrze na dwie, a na zakończenie egzamin... Podobno w tym roku znacznie mniej osób ma z tego przedmiotu repetę niż np z anatomii, więc może nie będzie tak źle. Zwłaszcza, że egzamin nie jest wielokrotnego wyboru :D
Następnym przedmiotem jest patomorfologia, którą po pierwszym wykładzie i ćwiczeniach jestem zachwycona <3 To pierwszy przedmiot "kliniczny", gdzie mówimy o rzeczach, które z punktu widzenia przyszłego lekarza są ciekawe i bardzo, bardzo potrzebne. Oglądanie mikroskopowych preparatów było trochę nudne, ale prowadzące są świetne i potrafią zainteresować tym co mówią, więc mimo, że na zajęciach nie ma żadnych wejściówek, ani odpytywania, a egzamin dopiero w połowie III roku, to chętnie będę się tego uczyła. No i będziemy chodzić na sekcje <3 Zawsze interesowała mnie medycyna sądowa, więc nie mogę się doczekać.
Jako ostatnie mieliśmy ćwiczenia z fizjologii. Kolejny przedmiot, na którym trafił mi się bardzo fajny, choć dość specyficzny asystent. Widać, że facet ma ogromną wiedzę, ale mówi tak usypiającym głosem, a do tego w sali jest ciemno i ciepło, no i mamy zajęcia popołudniu, więc spędziłam sporą część tych 3 godzin walcząc z sennością. Może jak zaczniemy robić coś więcej niż tylko słuchanie seminarki to będzie lepiej.
Generalnie , poza biochemią, przedmioty robią wrażenie znacznie ciekawszych niż na 1 roku, a asystenci trafili mi się naprawdę fajni, zobaczymy czy po miesiącu nadal będę tego zdania.
Na dobre zakończenie tygodnia poszliśmy tradycyjnie na imprezę, więc nowy rok akademicki można uznać za oficjalnie rozpoczęty :D

Z mniej naukowych spraw, dołączyłam do zarządu uczelnianego oddziału IFMSA, a planuję jeszcze dołączyć do koła naukowego, to tak, żebym przypadkiem nie miała za dużo czasu wolnego w trakcie roku :P

Comments

  1. Anonymous3/10/15

    A ja ciągle czekam, az w końcu jakieś zajęcia się zaczną. no i mam, na dzień dobry poniedziałek od 8 do 17 na uczelni. :D
    Koło naukowe na 2 roku? Dla mnie czasowo abstrakcja :D Myślę dopiero że od 3 roku ale ciągle nie wiem co mnie interesuje :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę, że bardziej czasochłonne jest i tak IFMSA niż koło naukowe, a co do zainteresowań to mi może się to jeszcze pozmieniać, mamy jeszcze dużo czasu na odkrycie co nas tak naprawdę interesuje :)
      Jeśli chodzi o ilość czasu to ja jestem znacznie bardziej efektywna gdy mam go mało, jak mam cały dzień wolny to na ogół go marnuję.

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się