Skip to main content

Poranna psychologia i patomorfologia, czyli dlaczego NIE nie cierpię poniedziałków.

Zaczynam własnie ostatni spokojny tydzień bez żadnego kolokwium, bo od następnego mamy 3-tygodniowy maraton: patomorfologia, patofizjologia, diagnostyka, a do tego oczywiście cotygodniowe wejściówki z mikrobów. Na szczęście z tym ostatnim jestem chwilowo na zero, bo w piątek udało mi się poprawić zaległą wejściówkę :)
Poniedziałki są w tym semestrze straszliwie długie, bo żeby dojechać na nieobowiązkowy wykład z psychologii muszę wstać koło 6:15, a wracam z zajęć dopiero 12h później (przez bezsensowne okienka, o których już pisałam). Mimo tego, jakoś nie potrafię powiedzieć z pełnym przekonaniem, tak chętnie przez wielu powtarzanego zdania, "Nie cierpię poniedziałków!". 

Znalezione obrazy dla zapytania nie cierpię poniedziałków 

Mimo, że po tylu godzinach siedzenia na zajęciach jestem zmęczona, to naprawdę nie mam powodów do narzekań. Wykład z psychologii jak zawsze świetny, choć zdecydowanie za krótki. Przez to, że trwa on tylko 45min, prowadząca musi bardzo zwięźle, wręcz hasłowo opowiadać o wielu rzeczach, a biorąc pod uwagę, że nawet to brzmi bardzo ciekawie, to co dopiero jakby miała na to więcej czasu. Na szczęście czekają nas jeszcze 2 ćwiczenia/seminarki z nią, już się nie mogę doczekać. Dziś mówiła na temat mitów w psychologii i psychiatrii i o terapiach, nie mających nic wspólnego z evidence-based medicine. Aż trudno uwierzyć jak dziwne, głupie, a czasem niebezpieczne metody są wykorzystywane przez osoby, nazywające siebie "psychoterapeutami" (w Polsce nie ma żadnej ustawy, która by ten zawód regulowała, przez co mnóstwo "szarlatanów" postanawia sobie w ten sposób dorobić, kosztem nieszczęść innych ludzi). Przy okazji podała nam kilka tytułów książek, które warto przeczytać, jeśli zainteresował nas ten temat. Moja lista nienaukowych, medycznych pozycji dalej rośnie z każdym tygodniem, ciekawe kiedy w końcu znajdę na to czas... Póki co, w pierwszej kolejności czeka niezastąpiony Thorwald. Może któregoś dnia zrobię tu wpis na temat polecanych przeze mnie książek tego typu, bo już kilka wartych przeczytania mam za sobą. Po psychologii przyszedł czas na wykład z patomorfologii, który też prowadziła szefowa Zakładu. Te wszystkie "szefowe" na naszej uczelni są tak świetnymi babkami, że aż chce się siedzieć na wykładach. Konkretne, naprawdę potrafiące przeprowadzić ciekawą prelekcję, aż człowiekowi chce się ich słuchać, mimo wczesnej godziny i to w poniedziałek. Dodatkowo, było to zagadnienie, które już częściowo omawialiśmy na ćwiczeniach, więc miałam własne notatki i tylko dopisywałam i zakreślałam na kolorowo to co ważne. Nawet się nie obejrzałam jak minęło 45min. Następne były ćwiczenia z psychologii, na których kontynuowaliśmy temat rozmów z pacjentami. Jednak tym razem nie chodziło o przekazywanie trudnych informacji (takich jak nowotwór, śmierć kogoś bliskiego itd.) tylko samych trudnych pacjentów - psychotycznych, w ciężkiej depresji, agresywnych, uzależnionych. Ponieważ nie mieliśmy jeszcze psychiatrii, dowiedzieliśmy się sporo nowych rzeczy na temat samych chorób i zaburzeń psychicznych, a do tego usłyszeliśmy kilka przydatnych informacji, wynikających także z osobistych doświadczeń prowadzącej, na temat rozpoznawania i radzenia sobie z potencjalną agresją ze strony pacjentów, jak rozmawiać na temat myśli samobójczych, czy też jak "skłonić" osobę uzależnioną do przyznania się do tego, jakich wyrażeń i zachowań unikać, a jakie mogą być pomocne.
Żeby nie było zbyt pięknie, następne zajęcia były nudnawe, zdrowie publiczne, a może to była higiena i epidemiologia, sama już nie wiem, na jedno wychodzi, bo prowadzący ci sami i nawet slajdy na seminariach te same... Część zajęła się drzemką, a ja poczytałam trochę mikrobiologii.
Na koniec, bynajmniej nie najnudniejszy, ale na pewno najcięższy, bo po tylu godzinach zajęć, fakultet z immunologii. Nie będę się powtarzać, bo o mojej sympatii do tego przedmiotu (i prowadzącego) wspominałam już ostatnio, mogę jedynie dodać, że przez te sześć 2,5-godzinnych spotkań nauczę się więcej przydatnych rzeczy, niż przez cały semestr immunologii na drugim roku. Nie żeby tam na każdych zajęciach była wejściówka, a na koniec zaliczenie, czy coś... :P
W tym tygodniu czeka mnie jeszcze wejściówka z mikrobów, później spotkanie IFMSA, w środę od rana interna, po niej zaliczenie z RKO (przedmiot choć fajny, to moim zdaniem zdecydowanie bez sensu rozciągnięty na tyle godzin... jak już musieli tyle wyrobić, to mogli chociaż wprowadzić elementy wykorzystania sprzętu do pierwszej pomocy, a nie przez 4 zajęcia wałkować uciskanie klatki piersiowej fantoma) i ewentualnie popołudniowy wykład z patofizjologii, plus kolejne spotkanie IFMSA.  No, a potem już tylko pakowanie na wyjazd i 4 dni doszkalania się i imprezowania z IFMSA :D

Znalezione obrazy dla zapytania multitask cartoon
źródło:pahdenia.org

Jeszcze dobrze by było pomiędzy to wszystko wcisnąć wypełnianie papierów na praktyki SCOPE i może jakąś naukę na kolokwium z patomorfologii (które spisałam raczej na straty ze względu na wyjazd), a i na szybkie zakupy.
I know, I know, multitasking is bad, what can I say, I'm incorrigible :P

Comments

  1. Anonymous11/11/16

    gdzie się na praktyki wybierasz?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze nie zdecydowałam, mam kilka pomysłów :)

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się