Skip to main content

Pakowanie, buty i stetoskop.

Kolejny tydzień zajęć za mną. Udało mi się doprowadzić do względnego porządku sprawy naukowe. Zdałam kolokwium poprawkowe z patomorfologii, [niestety] ponownie wcale nie dlatego, że umiałam tylko miało ono formę "esejową" - 5 pytań otwartych, bardzo ogólnych, więc mogłam lać wodę, a to coś w czym zawsze byłam dobra ;)
Poniedziałkową wejściówkę z biochemii też zdałam, więc nadal jestem "na zero", mimo dwóch 2, które złapałam z braku czasu na naukę przy takiej ilości wyjazdów. W przyszłym tygodniu będę miała okazję je poprawić, więc może nawet wyjdę w końcu na plus ze średnią.
Byłoby fajnie, bo do końca zostało jeszcze tylko 5 wejściówek, które muszę zdać na 3 (chyba, że którąś zdam wyżej, to automatycznie innej mogę nie zdać). Niby biochemia, a ile liczenia i obmyślania strategii :P Ale to jest nic, w porównaniu do tego jak bardzo kombinuje i kalkuluje mój kolega z grupy, który nie ma jeszcze "wyrobionej średniej". W moim wypadku prawda jest taka, że nie mam co liczyć, tylko trzeba siadać do nauki i zdawać, bo egzamin i tak zbliża się nieubłaganie.
Niestety, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Miałam zacząć wczoraj, ale poszłam na dyżur (niestety lekarze byli w trakcie operacji i nie było nikogo kogo bym znała, więc stwierdziłam, że przyjdę następnego dnia), a wracając spotkałam znajomych, z którymi usiedliśmy przy grillu i piwku, i tak już zostaliśmy do nocy.
Dzisiaj zamiast nauki zrobiłam drugie podejście do dyżuru, ale lekarka odradziła mi zostawanie na nim, bo oddział jest w trakcie przenoszenia się do nowo wyremontowanej części budynku, więc panuje ogromny chaos i ogólne podenerwowanie całego personelu. No trudno, pójdę w przyszłym tygodniu. Zamiast wrócić prosto do nauki, uznałam, że skorzystam z wolnego popołudnia i przejdę się do sklepu kupić buty na wiosnę. O dziwo, udało mi się to całkiem szybko, więc już myślałam, że ostatecznie trochę się pouczę. Niestety, wyszło jak zawsze, czyli nie wiadomo jakim cudem, nagle zrobiła się 22, a ja nadal nic naukowego nie zrobiłam... Za to wybrałam sobie stetoskop, o.
Na praktykach żałowałam, że nie mam, a poza tym na 3 roku zaczynamy internę, więc to "must have". Tatuś obiecał sprezentować na urodziny, więc z mojej strony pozostało przejrzenie opinii i, nie oszukujmy się, wyglądu modeli. W przeciwieństwie do wielu osób z mojej uczelni, zdecydowałam się na markę Spirit, zamiast bardzo modnego ostatnimi czasy Littmanna. Nigdy nie byłam fanką "super markowych" produktów, może to dlatego. Poza tym, opinie są naprawdę pozytywne, cena niższa o przeszło 100zł, no i jaki on piękny:
Teraz powinnam zabrać się za pakowanie, bo jutro kolejny wyjazd. Tym razem to już naprawdę ostatni, przynajmniej w tym miesiącu :P

O, przypomniało mi się, miałam jeszcze ponarzekać na mikrobiologię! Zdecydowanie nie polubię się z tym przedmiotem, ale to bardziej wina mojego planu zajęć, i wyjazdów, i biochemii, niż samego w sobie przedmiotu. Mieliśmy już 5 wejściówek, na żadną nie byłam przygotowana, ale przez pierwsze 3 jakoś się prześlizgnęłam, niestety na 2 następnych już się nie udało i będę musiała iść poprawić. Pocieszające jest to, że znam osoby, które uczciwie się tego uczą i mają tyle samo i więcej poprawek. Z pozytywów, w poniedziałek na zajęciach, prowadząca poleciła nam książkę, w nawiązaniu do tematu (bakterie Gram ujemne). Thriller medyczny z E.Coli w roli głównej, autorstwa Robina Cooka - "Toksyna". Lubię tego typu literaturę i już wcześniej słyszałam dużo dobrych opinii o tym pisarzu, a dodatkowo tak się złożyło, że mam bardzo spokojny tydzień, więc postanowiłam przeczytać. Uwinęłam się z tym w niecałe 2 popołudnia, bo była wciągająca, choć czytałam lepsze.
Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że przyswoiłam więcej mikrobiologicznych informacji niż przy okazji "nauki"do wszystkich wejściówek razem wziętych (co dużo mówi, o moim bardzo niewłaściwym podejściu do przedmiotu, ale ciii, poprawię się). Nawet przeczytałam w internecie artykuł o zespole hemolityczno-mocznicowym. Taka forma nauki znacznie bardziej mi odpowiada :)

Comments

  1. to widzę, że już prawie na prostej jesteś, gratuluję!! Z biochy "bycie na bierząco" a nie ponad średnią to wcale nie jest zła opcja, bo to cię zmusza do uczenia się, a w obliczu nadchodzącego egzaminu później to sobie tylko odświeżysz :) Ja się troszeczkę ze średnią "pospieszyłem" i w rezultacie poszedłem na egzamin kilku tematów nie czytając ani razu...
    Co do mikrobów to... z całą pewnością mogę postawić diagnozę : zdrowa na umyśle ;) gdybyś wspomniała, że lubisz naukę tego hmm ***** albo zakład to byłoby to niepokojące :P
    No i co do słuchawek!! TAK! TAK! TAK! w tamtym roku stałem przed podobnym dylematem... wysłąwiony pod niebiosa litman czy schowany gdzieś w cieniu spirit. Jednak spirit wygrał ;) co mam słyszeć to słyszę ( a raczej coś tam słyszę, nie zawsze to co mam akurat słyszeć :>), dokładnie tak samo jak znajomi na litmanach :) PS! mam taki sam model tylko w kolorze zielonym ;> Ahh a potem dobieranie koszuli i spodni tak żeby pasowały do słuchawek xD bezcenne!

    ReplyDelete
    Replies
    1. O dobieraniu stroju pod stetoskop nawet nie pomyślałam, ale dobrze, że kolor jest twarzowy, będzie można czegoś poszukać :P

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się