No to pierwsza część egzaminu z anatomii za mną. Z jednej strony niby prostsza, ale czy ja wiem. Zależy co kto lubi. Ja nie przepadam za rozpoznawaniem struktur na preparacie, bo nie mieliśmy za wiele okazji by to poćwiczyć i po prostu widzę plątaninę tkanek zamiast tego co należy.
Nasz Zakład nigdy wcześniej nie miał "szpilek", tak popularnych na innych uczelniach medyczny. No, ale od tego roku postanowili sobie na nas poeksperymentować i takowe zrobić. Oczywiście w związku z tym, że to pierwszy raz, to do ostatniej chwili nikt nic nie wiedział. Kiedy można przyjść pooglądać preparaty, jak to będzie wyglądać organizacyjnie, kiedy wyniki, ile czasu na każdą szpilkę, czy nazwy po polsku czy też po łacinie, czy można dotykać preparatów, ile potrzeba, żeby zaliczyć. Mnóstwo niewiadomych.
Ostatecznie całość poszła zaskakująco sprawnie. W 2 salach rozłożone były preparaty, a w trzeciej siedzieli studenci danej grupy i pojedynczo, co minutę (w teorii, bo w rzeczywistości znacznie częściej) wchodzili do części egzaminacyjnej, gdzie przygotowane było 10 szpilek (zmienianych po każdej z grup). Trzeba było rozpoznać poprawnie 6, żeby "wyjść na 0". Jeśli ktoś rozpoznał mniej, to daje mu to ujemne 8 punktów do wyniku z egzaminu teoretycznego, a każda kolejna rozpoznana struktura powyżej sześciu to 1 dodatkowy punkt. Jako, że egzamin pisemny to 80 pytań to te plusowe punkty szałowo nie wpływają na wynik, ale strata 8 to już całkiem spore utrudnienie.
Nie wiem jak mi poszło, a raczej nie umiem ocenić tak na 100%. Wiem, że zrobiłam totalną głupotę, myląc aortę wstępującą z pniem płucnym (wstyd, ale spodziewałam się takiego błędu, bo zawsze miałam problem z ułożeniem przestrzennym serca, a jako, że nie mogliśmy ruszać preparatów to musiała mi wystarczyć wzrokowa próba oceny, która strona jest która i gdzie jest który przedsionek... jak widać nie wystarczyła). Poza tym najprawdopodobniej pomyliłam tętnicę szyjną zewnętrzną z wewnętrzną (a byłam prawie pewna, że dobrze napisałam, a jednak chyba coś źle spojrzałam...) i mięśnie przedramienia (kolejny raz przerosło mnie ułożenie przestrzenne). Jeden preparat to wielki znak zapytania, bo nikt nie wie co tak naprawdę wbijający szpilkę miał na myśli. Ile osób, tyle wersji, zobaczymy jak będą to oceniać.
Generalnie, o ile nie zrobiłam jakiś głupot wpisując na kartkę, to powinnam mieć 6/10, czyli nie będę na minusie, to najważniejsze.
Wyników oczywiście nam nie podadzą, no bo po co... musimy poczekać do części teoretycznej i dopiero po niej dostaniemy łączny wynik. Ja i tak wychodzę z założenia, że część testową chcę po prostu napisać najlepiej jak dam radę, więc to czy mam jakieś dodatkowe lub ujemne punkty nic nie zmienia, ale zawsze milej było by wiedzieć.
Relacja zdana, czas usiąść do jakiś powtórek. Ostatnie 7 dni i wakacje! W zależności od tego jak mi pójdzie, albo do końca sierpnia, albo września.
Nasz Zakład nigdy wcześniej nie miał "szpilek", tak popularnych na innych uczelniach medyczny. No, ale od tego roku postanowili sobie na nas poeksperymentować i takowe zrobić. Oczywiście w związku z tym, że to pierwszy raz, to do ostatniej chwili nikt nic nie wiedział. Kiedy można przyjść pooglądać preparaty, jak to będzie wyglądać organizacyjnie, kiedy wyniki, ile czasu na każdą szpilkę, czy nazwy po polsku czy też po łacinie, czy można dotykać preparatów, ile potrzeba, żeby zaliczyć. Mnóstwo niewiadomych.
Ostatecznie całość poszła zaskakująco sprawnie. W 2 salach rozłożone były preparaty, a w trzeciej siedzieli studenci danej grupy i pojedynczo, co minutę (w teorii, bo w rzeczywistości znacznie częściej) wchodzili do części egzaminacyjnej, gdzie przygotowane było 10 szpilek (zmienianych po każdej z grup). Trzeba było rozpoznać poprawnie 6, żeby "wyjść na 0". Jeśli ktoś rozpoznał mniej, to daje mu to ujemne 8 punktów do wyniku z egzaminu teoretycznego, a każda kolejna rozpoznana struktura powyżej sześciu to 1 dodatkowy punkt. Jako, że egzamin pisemny to 80 pytań to te plusowe punkty szałowo nie wpływają na wynik, ale strata 8 to już całkiem spore utrudnienie.
Nie wiem jak mi poszło, a raczej nie umiem ocenić tak na 100%. Wiem, że zrobiłam totalną głupotę, myląc aortę wstępującą z pniem płucnym (wstyd, ale spodziewałam się takiego błędu, bo zawsze miałam problem z ułożeniem przestrzennym serca, a jako, że nie mogliśmy ruszać preparatów to musiała mi wystarczyć wzrokowa próba oceny, która strona jest która i gdzie jest który przedsionek... jak widać nie wystarczyła). Poza tym najprawdopodobniej pomyliłam tętnicę szyjną zewnętrzną z wewnętrzną (a byłam prawie pewna, że dobrze napisałam, a jednak chyba coś źle spojrzałam...) i mięśnie przedramienia (kolejny raz przerosło mnie ułożenie przestrzenne). Jeden preparat to wielki znak zapytania, bo nikt nie wie co tak naprawdę wbijający szpilkę miał na myśli. Ile osób, tyle wersji, zobaczymy jak będą to oceniać.
Generalnie, o ile nie zrobiłam jakiś głupot wpisując na kartkę, to powinnam mieć 6/10, czyli nie będę na minusie, to najważniejsze.
Wyników oczywiście nam nie podadzą, no bo po co... musimy poczekać do części teoretycznej i dopiero po niej dostaniemy łączny wynik. Ja i tak wychodzę z założenia, że część testową chcę po prostu napisać najlepiej jak dam radę, więc to czy mam jakieś dodatkowe lub ujemne punkty nic nie zmienia, ale zawsze milej było by wiedzieć.
Relacja zdana, czas usiąść do jakiś powtórek. Ostatnie 7 dni i wakacje! W zależności od tego jak mi pójdzie, albo do końca sierpnia, albo września.
specjalnie nie podadzą wam wyników szpilek przed testem. Przecież wiedzą, że student nie jest głupi i jak będzie miał -8 do testu to sobie odpuści ;P a tak musi się uczyć bo nie wie ;D
ReplyDeletemusze powiedzieć że w porównaniu ze szpilkami na WUMie te wasze to jakaś błahostka :)
DeleteW porównaniu do każdej innej uczelni mającej szpilki to błahostka, zdaję sobie z tego sprawę ;)
Delete