Skip to main content

A jednak przedtermin! :D

Cudowne rozpoczęcie tygodnia, czyli ogromne pokłady życiowego szczęścia znów zrobiły swoje :D
Dzisiejszy dzień wcale nie zapowiadał się na specjalnie udany. Nie spałam za dużo, bo jak zwykle po weekendzie nie umiałam się zebrać do wczesnego pójścia spać, na anatomii okazało się, że asystenta nie ma, ale mamy czekać, bo dojedzie. Jak już dojechał to okazało się, że ma nienajlepszy humor, więc dostało mi się za bycie "głosem grupy". No cóż, poniedziałek...
Po czym wyszedł temat przedterminów i choć wiedziałam, że szanse są niewielkie, to jednak zostałam wyznaczona przez dr Krz <3
Jestem z tego powodu przeszczęśliwa, nie dlatego, że to przedtermin i można bezkarnie go oblać, ani nawet nie dlatego, że raczej mało komu udaje się to zrobić. Najbardziej cieszy mnie to ze względu na formę w jakiej się odbywa. Nasz egzamin z anatomii to test wielokrotnego wyboru, a ja nie cierpię tego typu testów. Poza tym, mój asystent jako jeden z nielicznych (o ile nie jedyny), nigdy nie robił nam kolokwiów testowych, zawsze odpowiedź ustna lub pisemna - opisowa. Taka forma jest dla mnie znacznie prostsza, ale niestety niespecjalnie wystarcza na końcowy test. Za to przedtermin to odpowiedź ustna u kierownika Katedry :D
Może i forma bardziej stresująca dla większości, bo jednak twarzą w twarz z kierownikiem i do tego trzeba mieć łatwość opowiadania, ale dla mnie o niebo lepsza od testu.
Oczywiście w związku z przedterminem czeka mnie teraz naukowy maraton, bo w czwartek ostatnie kolokwium z histologii (nadal tli się we mnie iskierka nadziei na zwolnienie z egzaminu, ale biorąc pod uwagę ilość materiału i zapał do nauki to bardziej marzenia ściętej głowy...), później w piątek na dobre zakończenie tygodnia wejściówka z histologii, a później trzeba będzie poważnie się zabrać do anatomii, bo będą 2 tygodnie do przedterminu. Dobrze, że jednak postanowiłam w weekend majowy pouczyć się trochę do Scapuli, to przynajmniej część powtórek mam zrobionych :)

Nie powinno mnie tu być, bo histo, więc koniec przerwy, wracam do notatek.

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się