Skip to main content

Slajd nr 8730182380, czyli ostatnie dni przed egzaminem.

Od 3 tygodni, z przerwą na imprezę urodzinową, jej odsypianie i kilka odcinków seriali, moje życie ogranicza się głównie do siedzenia przed komputerem i czytania miliona slajdów/stron książki.
Najpierw, przez 2 tygodnie romansowałam z Harperem, a teraz od kilku dni próbuję nauczyć się na egzamin z fizjologii. Jest to na pewno przyjemniejsze, bo choć przez cały rok uczyłam się tego przedmiotu dużo mniej niż biochemii, to są to rzeczy znacznie ciekawsze, a do tego mam "podparcie" w postaci wiedzy z biologii w liceum, histologii, anatomii czy biochemii.
Istnieją oczywiście zagadnienia, które muszę na nowo wykuć, co zresztą skrzętnie odkładam "na później" (egzamin za 3 dni xD), ale czytanie o hormonach tarczycy, czy funkcjonowaniu nerek jest znacznie ciekawsze, niż uczenie się wszystkich enzymów B-oksydacji i cyklu pentozofosforanowego, koenzymów, kofaktorów i inhibitorów łańcucha oddechowego, oraz innych, zapewne niezmiernie przydatnych szczegółów z biochemii.
Niestety, piękna pogoda i znajomi, zarzucający zdjęciami z wakacji, nie są najlepszą motywacją, a z każdą kolejną seminarką, czy wykładem, które mają nawet po 60-80 slajdów, chęci do nauki coraz mniej. Powtarzam sobie jak mantrę "jeszcze tylko kilka dni i wakacje", trochę pomaga.
Przy okazji nauki fizjologii, już kolejny raz nachodzi mnie na refleksję, jak źle ułożony jest program naszych studiów. Może nie tyle sam w sobie program, a bardziej jego egzekwowanie. Wiadomo, że na każdych studiach znajdują się mniej i bardziej istotne przedmioty, nie dla każdego także, ten sam przedmiot, będzie miał równie duże znaczenie, ale pewne rzeczy są moim zdaniem podstawą, niezbędną do dalszej nauki medycyny i zrozumienia funkcjonowania organizmu, a pewne detalami, którymi nie powinno nam się zawracać głowy. Nie twierdze, że biochemia jest nieważna, bo choć nie lubię się jej uczyć, to uważam, że jest niezbędna do zrozumienia metabolizmu, a to z jego zaburzeń wynikają liczne problemy zdrowotne, ale... No właśnie, ale jest różnica, między zrozumieniem meritum procesu, tego jaki jest jego cel, czym skutkują zaburzenia, a między uczeniem się na pamięć, które aminokwasy wchodzą do cyklu Krebsa przez alfa-ketoglutaran, a które przez pirogronian. Nietrudno zgadnąć, że to własnie tego typu rzeczy są znacznie częstszymi pytaniami na testowym egzaminie.
Z fizjologią jest trochę lepiej, pytania na kolokwiach są rozbudowane (na tyle, że nasza pula zapamiętanych pytań jest bardzo marna, bo nikt nie miał głowy do ich zapamiętywania, zwłaszcza w drugim semestrze :P) i częściej wystarczy rozumienie procesów/zjawisk, żeby wybrać dobra odpowiedź niż na biochemii. Jest za to inny problem, na drugim roku nie mamy czasu, ani motywacji do nauki tego przedmiotu. W pierwszym semestrze jeszcze dało by radę, za to w drugim, przy 2 biochemiach tygodniowo, wejściówkach z mikrobiologii, zbliżających się egzaminach, nikt (poza grupami dr W.),  nie chodzi przygotowany na zajęcia. Na kolokwia podobnie, porządnie uczą się tylko nieliczni, którzy mają realną szansę na wywalczenie zwolnienia z egzaminu, a reszta "coś tam kojarzy" i liczy na to, że akurat się uda, jak nie w pierwszym terminie, to w drugim, a w razie czego przecież jest ich nieskończenie wiele (w teorii nie, ale praktyka jaka jest, każdy wie).
Nie opieram tego co piszę tylko na sobie, bo byłoby to mało miarodajne, jako że w drugim semestrze, konieczność nadrobienia biochemii, w połączeniu z licznymi wyjazdami na warsztaty, konferencje, itp, spowodowała, że na własną prośbę, zupełnie nie miałam czasu na inne przedmioty, ale także na moich znajomych. Nawet osoby, które nigdzie się nie ruszały, żyły ciągłą nauką biochemii i mikrobiologii, trochę patomorfologii, ale fizjologia była przez większość odkładana "na później". Tyle, że kiedy będzie to "później"? Po egzaminie z biochemii mieliśmy 1,5 tygodnia na przygotowanie się do fizjologii. Mało? Dużo? Zdania są podzielone, ale w jednym wszyscy się ze mną zgodzą, po miesiącu (wiele osób prawie tyle czasu na to poświęciło) wkuwania biochemii, chęci do nauki fizjologii są prawie zerowe. Tym bardziej, gdy wiadomo, że egzamin nie będzie aż tak trudny, a nawet jeśli, to jak się go nie zda w pierwszym terminie, to są następne, a na naszej uczelni "fizjologii się nie repetuje" (znów, w teorii można, ale...).
Jaki jest efekt tego wszystkiego? Nawet gdybym chciała inaczej, to na 2 roku jestem zmuszona spędzić znacznie więcej czasu nad biochemią niż nad fizjologią. Przeszło mi przez myśl, że "nadrobię to na patofizjologii", jednak sama szybko się w poprawiłam, że jeśli już to dopiero w drugim semestrze 3 roku, albo przed egzaminem, bo pierwszy upłynie przecież pod hasłem mikrobiologii i patomorfologii, z których czekają nas okropne egzaminy w zimowej sesji. Z drugiej strony, w kolejnym semestrze zaczyna się farmakologia, czyli co, znów "fizjo" będzie zepchnięte na dalszy plan...?
Czekam z utęsknieniem na kliniki, zdaję sobie sprawę, że konieczność nauki mało przydatnych rzeczy pozostanie, ale to zawsze trochę "bardziej" medycyna.

Konieczność nauki, jak zawsze doskonale wpływa na rozbudowane wpisy z przemyśleniami. Prokrastynacja to moje drugie imię xD

Comments

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się