Skip to main content

Eat. Sleep. Study. Exercise. Repeat.

Jedzenie, nauka, siłownia, sen i tak w kółko. Tak mniej więcej mijają mi ostatnie dni, a raczej tygodnie. Oczywiście nie zrezygnowałam całkowicie z moich seriali, ale musiałam uzbroić się w trochę cierpliwości i zacząć oglądać je wtedy kiedy faktycznie mam czas, a nie jak tylko mnie najdzie ochota. Z imprezami niby miało być gorzej niż w pierwszym semestrze, bo znajomi jacyś tacy mniej chętni na tańce do 4 rano, ale okazje do świętowania i tak raz w tygodniu się znajdują. Juz myślałam, że ten tydzień będzie wyjątkiem, ale wczoraj, w ostatniej chwili (już stałam pod prysznicem, układając w głowie plan leniwego wieczoru przed komputerem) sąsiadka wyciągnęła mnie na imprezę, więc trening nóg aka. tańce do rana, zaliczone :D

Zabawa w grafika zamiast nauki :P

Z bardziej naukowych przemyśleń, odkryłam jakie to dziwne uczucie pisać wejściówki z biochemii, faktycznie na nie umiejąc :P
Oczywiście ma to niewielkie przełożenie na oceny, bo przy 5 pytaniach wystarczy nie wiedzieć 1 szczegółu (w pytaniach zamkniętych, nawet jeśli są, to i tak trzeba być pewnym wszystkich informacji, żeby zaznaczyć prawidłową odpowiedź, bo są wszystkie możliwe kombinacje) i już ocena leci w dół. Dodatkowo, często pytania otwarte są złożone, więc można mieć całą jedną odpowiedź poprawnie, ale w drugiej części coś pomylić i już mniej punktów. No, ale i tak efekty nauki są, bo wszystkie 4 dotychczasowe wejściówki mam zdane. Byłoby przecudownie jeśli udałoby mi się także zdać 2 nadchodzące, bo to by oznaczało, że nie muszę podchodzić do "przerywacza", który wypada dzień po kolokwium z fizjologii, w dodatku po weekendzie, który spędzę na drugim końcu polski na warsztatach IFMSA. W marcu czekają mnie 2 odległe wyjazdy, o czym pisałam w poprzednim wpisie, obu już nie mogę się doczekać <3
Ten rok leci w tak szalonym tempie, że to aż przerażające. Ledwo zaczęliśmy pierwszy semestr, a tu już marzec, który ze względu na wyjazdy, wejściówki i kolokwia w mgnieniu oka zmieni się w kwiecień, a później zostanie już tylko 1,5 miesiąca nauki i koniec zajęć (przynajmniej części z nich). Na koniec jeszcze "tylko" przetrwać miesiąc nauki do egzaminów i wakacje.
Choć na trzecim roku nie będzie nic łatwiej, to przynajmniej ciekawiej, więc nie mogę się go doczekać. W końcu zaczniemy zajęcia kliniczne w szpitalu, a poza tym to już będzie ten moment, w którym praktycznie niemożliwe jest wylecenie ze studiów. Na pierwszych dwóch latach są przedmioty, które zawsze jakaś część roku oblewa i w związku z tym może, albo zrezygnować ze studiów, albo wziąć "repetę". Najwięcej osób powtarza anatomię, trochę mniej biochemię, a w przypadku trzeciego roku coś takiego już nie występuje. Jedyny egzamin, który jest problematyczny to patomorfologia, ponieważ to ogrom materiału do nauczenia, ale nawet jeśli komuś nie powiedzie się na ostatniej poprawce to powtarza sam przedmiot, bez straty całego roku.
No, ale wybiegłam już daleko w przyszłość (chociaż jak na mnie to nie aż tak daleko, potrafię znacznie, znacznie dalej :P), a tu najpierw trzeba przebrnąć przez drugi rok, więc powoli biorę się za biochemię...

Comments

  1. Anonymous7/3/16

    Ja mam taki zapierdziel teraz w marcu, że niedługo będą święta kwiecień, a potem pod koniec maja już zaliczenia i panika :D a postem pstryk! I będziemy na 3 roku gubić się w szpitalnych korytarzach :D
    EH, byle do świąt, później byle do weekendu majowego a później byle do wakacji..

    MsMalinowa :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas zaliczenia i egzaminy dopiero pod koniec czerwca i na początku lipca, więc jeszcze daleeeeko...
      Przerwa świąteczna już niedługo, powodzenia :*

      Delete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się