Skip to main content

Czas na dyżurach płynie inaczej

Kolejne dwa dyżury na chirurgii za mną. Po pierwszych dwóch, pełnych wrażeń, te były ich całkowitym przeciwieństwem. W czwartek siedziałyśmy z T. 6h i poza wieczornym obchodem, plotkami ze sobą i z dr S., nie było nic do roboty. Mimo tego, czas upłynął nam niewiarygodnie szybko i zupełnie nie czułam, żebym go zmarnowała, a ilu ciekawych opowieści miałyśmy okazję posłuchać :D
Piątek jakoś tak minął nie wiadomo kiedy, ledwo wstałam, a już się szykowałam na wieczorne świętowanie urodzin kolegi. Sobota była za to bardzo zabiegana. Najpierw byłam na akcji IFMSA i pisałam listy w ramach finału Maratonu Amnesty International, pijąc wielką, słodką, smakową kawę, a dokładniej dwie w cenie jednej <3 Później poszłyśmy z dziewczynami podłapać klimat nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia na Jarmarku Świątecznym. Pospacerowałyśmy między straganami, porobiłyśmy zdjęcia, wypiłyśmy pyszne, grzane wino i posłuchałyśmy świątecznych piosenek, śpiewanych na żywo na scenie. Po powrocie szybko się ogarnęłam i poleciałam na imprezę charytatywną IFMSA. Impreza jak impreza, byłam na lepszych, ale pieniądze za wejście i kupione losy szły na szczytny cel. Dodatkowo sponsorem była jedna z sieci siłowni, która zrobiła bardzo fajną akcję, polegającą na tym, że 30 ochotników musiało w 1 minutę pokonać jak największy dystans na rowerku stacjonarnym lub ergometrze, które stały na scenie. Za każdy metr czy kilometr siłownia dawała jakąś tam kwotę na naszą akcję. No to pozbyłam się moich 12cm szpilek i poszłam pedałować, ale siodełko było ustawione tak wysoko, że całą minutę musiała stać, a raczej wisieć na kierownicy, żeby nie spaść i jechać przy tym najszybciej jak umiem. Oj było przy tym dużo śmiechu, ale już widzę te piękne zdjęcia... Oczywiście nie ja jedna się namęczyłam, bo cała nasza ekipa z IFMSA wkroczyła na scenę. Mogłam nie ściągać butów, może byłoby łatwiej :P
Wróciłam z imprezy o bardzo wczesnej godzinie (jak na mnie), bo dziś na 9 byłam umówiona z koleżankami na kolejny dyżur.
Tym razem siedziałam na oddziale prawie  9h, mimo że znów nie działo się zupełnie nic. Poranny obchód, kilku pacjentów na Izbie, ale więcej patrzenia jak lekarz wypełnia papierki (no niestety... też mnie to czeka w odległej przyszłości) i to w sumie tyle. Nawet dr S. za wiele z nami nie siedział, więc nie było z kim się pośmiać. Wydawać by się mogło, że powinnyśmy zanudzić się na śmierć, ale czas znów przeleciał nam jak szalony. Ani się nie obejrzałam i już było 5h później.
W sumie, udało mi się nie zmarnować całych 9 godzin i być dość produktywnym. Zrobiłam prawie w całości notatkę z biochemii na najbliższą wejściówkę, do czego bym się pewnie nie zmusiła siedząc w pokoju.
Oczywiście byłyśmy trochę zawiedzione, że już drugi dyżur z rzędu nie trafiła nam się operacja, ale ja na obu wcześniejszych trafiłam na blok, więc może musiało się wyrównać. Poza tym dyżury w ramach Koła Chirurgicznego są poza godzinami planowych operacji, więc chodząc na nie, zdajemy sobie sprawę, że jeszcze nie raz przesiedzimy kilka godzin i nic ciekawego się nie wydarzy.
Zupełnie mi to nie przeszkadza, zawsze mogę się w tym czasie pouczyć, poczytać książkę, albo pogadać ze współdyżurującymi.

Comments

  1. Anonymous17/12/15

    Nie wiem czy to kwestia uczelni, zaplanowania czasu, ogaru życiowego twojego, ale zazdroszczę ci tego czasu na koło! Powaga :) Ja każdą wolną chwilę poświęcam na sen i seriale i nie mogłabym z tego zrezygnować :<
    Powodzenia na kole, jak najciekawszych doświadczeń :)

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Kierunek Wyspy, czyli droga do stażu w Wielkiej Brytanii.

Już za kilka dni rozpoczynam ostatni rok studiów, ale jako, że lubię planować swoją przyszłość z wyprzedzeniem, moje myśli wybiegają o prawie rok do przodu, do czekającego mnie po szóstym roku stażu podyplomowego. Pozostając wierną maksymie, będącej nazwą mojego bloga ["Be brave, dream big."], moje plany dotyczące stażu wymagają trochę więcej zachodu i przemyśleń niż wybór miasta i szpitala w Polsce. Już kilka lat temu, zaraz po rozpoczęciu studiów, zaczęłam interesować się możliwościami kształcenia się za granicą. Ktoś mógłby mi wytknąć, że to niepatriotyczne z mojej strony, ale dla mnie najważniejsze jest to, aby uzyskać jak najlepszą możliwą edukację, a to gdzie będzie się to odbywać jest dla mnie sprawą drugorzędną. Swoje rozważania rozpoczęłam od Kanady, ponieważ przy wszystkich absurdach dzisiejszego świata, robi ona wrażenie bardzo stabilnego kraju, z dobrze prosperującym systemem ochrony zdrowia. Niestety, dostanie się tam na specjalizację (staż odbywa się u nich w ra

I rok w pigułce - anatomia i histologia.

Wakacje trwają w najlepsze, ledwo wróciłam z rodzinnego wyjazdu, a zaraz czeka mnie kolejny, tym razem ze znajomymi. Dzisiejszy dzień spędzam odpoczywając, ale ponieważ pojawiło się kilka próśb, stwierdziłam, że spróbuję stworzyć post, w którym podsumuję pierwszy rok studiów. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie jak wyglądają studia medyczne, albo jak było na pierwszym roku, mam poważny problem z odpowiedzią. Mam dwie opcje, powiedzieć to co pierwsze przychodzi mi na myśl i zabrzmieć jak zbyt pewna siebie i przesadnie wyluzowana czy spróbować tak ubrać to w słowa, żeby brzmieć tak jak stereotypowy student medycyny powinien... Na szczęście należę do osób, które wolą być szczere niż brzmieć dobrze, więc prawie zawsze wybieram opcję nr 1. I rok, tak jak zapewne każdy inny, jest do przejścia. Co więcej, na mojej uczelni jest on całkiem przyjemny i zapewnia na tyle dużą ilość czasu wolnego, że starcza go na imprezy, sport, IFMSA, gotowanie(niektórzy lubią, ja jestem za leniwa :P), spot

II rok w pigułce - biochemia, fizjologia i patomorfologia.

Miałam poczekać z tym postem do wakacji, ale ponieważ mam trochę wolnego czasu (no dobra, wcale nie mam, ale tym większą mam ochotę na pisanie tutaj :P ), postanowiłam kontynuować tradycję i napisać podsumowanie przedmiotów z bieżącego roku. Ostrzegam, że pewnie znów się rozpiszę, jak w ubiegłym roku, ale postaram się pilnować i zawrzeć najważniejsze informacje bez zbędnej prywaty. BIOCHEMIA Jeśli komuś na pierwszym roku wydaje się, że anatomia jest trudna (ja od początku pisałam, że poza pierwszym miesiącem, dla mnie nie była), to niech lepiej przygotuje się na dużo "płaczu i zgrzytania zębami" na drugim roku. Może przemawia przeze mnie trochę niechęć do pewnych asystentów, ale przedmiot naprawdę nie należy do najprzyjemniejszych, ani lekkich. Obowiązującą literaturą jest najnowsze wydanie Harpera, oraz wybrane rozdziały z Angielskiego, wszystko jest szczegółowo opisane w pliku, dostępnym na stronie Zakładu. Jak to wszystko wygląda? W pierwszym semestrze odbywają się